„Jakżem jechał z Warszawy”

Kolejna ludowa przyśpiewka, pochodząca spod Łysicy. Przyśpiewki to utwory często wykonywane przez starościny na wiejskich weselach. Były ciekawym urozmaiceniem i przerywnikiem wspólnych tańców czy biesiadowania przy stole. Wykonywano je „a cappella”. Dla potomnych zachował tę przyśpiewkę Zygmunt Włodzimierz Pyzik który podczas wędrówek spisywał śpiewane utwory. Ten utwór zaprezentowała zbieraczowi  mieszkanka Huty Podłysica – Marianna Kopacz.

Jakżem jechał z Warszawy, toś ty w moknie stojała.
Jo ci mówieł dzień dobry, Maniusiu, toś nie »odpowiedziała.

Jakżem jo mówić miała, kiem sie na cie gniewała.
Zabrołeś mi mój wionek ruciany, com ci go dać nie chciała.

Jo ci wionka nie zabroł, ani ci go nie wrócę,
Tylko ci go wkoło, wkolusieńko talarami »obrzucę.

Jo talarówf nie ządom, ani żadnych piniedzy,
Tylko ciebie, Janecku kochany, za męża jak najpredzy.

Za męzaś mie żądała, trza beło sie statkować,
Nie trza beło z innemi chłopcami po lesie spacerować.

Tyś po lesie chodzieła, za rąckeś ich wodzieła,
A jom ci sie z dala przypatrywoł, toś mi rącką grozieła.