„Lament” Tadeusz Różewicz

  • Przykład liryki bezpośredniego monologu wyznania.
  • Wiersz stanowi spowiedź i lament nad ludźmi, młodym pokoleniem, które  doświadczyło wszystkiego, co najgorsze.
  • Podmiot liryczny wylicza tych, którzy powinni wysłuchać wypowiedzi bohatera i dramatycznego apelu „wysłuchajcie mnie”.
  • Kieruje swą wypowiedź w zasadzie do wszystkich żyjących, osobno do ojca jako moralnego autorytetu.
  • Kolejną częścią jest rodzaj spowiedzi n, wyznanie przewinień bohatera lirycznego, przedstawiciela pokolenia Kolumbów.
  • Jego wiek i wygląd jest zwodniczy, a młodość i uroda stanowią zaprzeczenie działań i czynów.
  • Pod pozorami ukrywana jest bliżej nieznana zbrodnia.
  • Bohater wyznaję, że jest „mordercą i ślepym narzędziem kata”, ma na rękach krew.
  • Udział w wojnie sprawił, że odkrywał najgorsze rzeczy, śmierć walkę, zamiast zachwycać się pięknem przyrody czy kulturą.
  • Jemu i całemu pokoleniu „przetrącił” kręgosłup  moralny, zburzył h9ierarchię  wartości etycznych.
  • Przeszkodził w naśladowaniu takich autorytetów, jak św. Franciszek, Achilles czy Hektor.
  • Katastrofą stała się utrata wiary, kryzys moralny, brak ufności w prawdy chrześcijańskie.
  • Bohater nie wierzy „w grzechów odpuszczenie”.
  • Tonacja wiersza pozornie jest niezgodna z konwencją gatunku, nie ma tu bowiem płaczu i zawodzenie, w zastępstwie niejako  są wyliczenia.
  • Tok wypowiedzi jest spokojny, przypomina rodzaj sprawozdania, choć opisuje okrucieństwo i krzywdy, których doświadczyła ludzkość.
  • Zastosowane zostały:
    • rzeczowniki odprzymiotnikowe o silnym zabarwieniu emocjonalnym , dodatnim (np. wiara, kultura, wrażliwość),
    • epitety, też emocjonalne (np. słodka warga, śmiech cherubiński),
    • porównania, wzmacniające ekspresję wypowiedzi bohatera (np. jestem narzędziem ślepym jak miecz w dłoni kata),
    • anafory, podkreślające paralelizmy, eksponujące sens wypowiedzi (np. nie jestem młody, niech was smukłość mego ciała nie zwodzi).
  • Wiersz to 3 rozłożone na szereg wersów zdania wieloczłonowe.

Zwra­cam się do was ka­pła­ni
na­uczy­cie­le sę­dzio­wie ar­ty­ści
szew­cy le­ka­rze re­fe­ren­ci
i do cie­bie mój oj­cze
Wy­słu­chaj­cie mnie

Nie je­stem mło­dy
niech was smu­kłość mego cia­ła
nie zwo­dzi
ani tkli­wa biel szyi
ani ja­sność otwar­te­go czo­ła
ani puch nad słod­ką war­gą
ni śmiech che­ru­biń­ski
ni krok ela­stycz­ny

Nie je­stem mło­dy
niech was moja nie­win­ność
nie wzru­sza
ani moja czy­stość
ani moja sła­bość
kru­chość i pro­sto­ta

mam lat dwa­dzie­ścia
je­stem mor­der­cą
je­stem na­rzę­dziem
tak śle­pym jak miecz
w dło­ni kata
za­mor­do­wa­łem czło­wie­ka
i czer­wo­ny­mi pal­ca­mi
gła­dzi­łem bia­łe pier­si ko­biet.

Oka­le­czo­ny nie wi­dzia­łem
ani nie­ba ani róży
pta­ka gniaz­da drze­wa
świę­te­go Fran­cisz­ka
Achil­le­sa i Hek­to­ra
PRzez sześć lat
bu­chał z noz­drza opar krwi
nie wie­rzę w prze­mia­nę wody w wino
nie wie­rzę w grze­chów od­pusz­cze­nie
nie wie­rzę w cia­ła zmar­twych­wa­sta­nie