Marzyciele i ich dramat niespełnienia. Omówić temat na podstawie literatury polskiej i obcej

 

I Wprowadzenie – przypomnienie, że skłonność do marzeń jest typową cechą ludzką i że już wiele mitów greckich obrazuje odwieczne marzenia ludzi (np. mit o Dedalu i Ikarze – marzenie o lataniu, mit o Heraklesie – marzenie o nadludzkiej mocy i wielkich czynach), wiele jednak utworów literackich pokazuje dramat marzycieli, których sny się nie spełniły.

II  Dramat idealisty Kordiana

  1. Krótkie przedstawienie młodości bohatera – konfrontacja jego młodzieńczych marzeń                          z rzeczywistością.
  2. Wybór drogi życiowej Kordiana (marzenie o wolnej ojczyźnie – konspiracja, postanowienie zabicia cara) i przyczyny jego klęski (m.in. wybujała wyobraźnia, wrażliwość, naiwność)

III  Stanisław Wokulski – marzenie o wielkiej miłości

  1. Krótkie przypomnienie życia bohatera, zanim poznał on Izabelę Łęcką.
  2. Przewrót w życiu Wokulskiego spowodowany spotkaniem Izabeli – działania, które podjął, aby zdobyć ukochaną.
  3. Przyczyny niespełnienia się marzenia bohatera o wielkiej, wzajemnej miłości.

IV Doktor Tomasz Judym – marzenie o równości i sprawiedliwości społecznej

  1. Wpływ pochodzenia doktora na ukształtowanie się jego poglądów.
  2. Marzenie Judyma o poprawie życia najuboższych i przyczyny jego porażek w Warszawie i Cisach.
  3. Decyzja o całkowitym poświęceniu się doktora  pracy społecznej kosztem szczęścia rodzinnego          –  perspektywy zrealizowania jego marzeń w kontekście dotychczasowych osiągnięć.

V  Jean Tarrou – jak zostać świętym bez Boga?

  1. Krótkie przypomnienie głównych założeń egzystencjalizmu, zwłaszcza tych, które odnajdujemy         w powieści Alberta Camusa pt. „Dżuma”.
  2. Przeszłość Tarrou, kształtowanie się jego poglądów dot. ludzkiej egzystencji.
  3. Postawa bohatera wobec zła (dżumy) – realizacja marzenia o zostaniu świętym bez Boga.
  4. Choroba i śmierć Tarrou w przededniu otwarcia bram miasta.

VI Podsumowanie – zwrócenie uwagi na to, że motyw niespełnienia marzeń jest chętnie podejmowany przez literaturę i że w arcydziełach literackich marzenia te dotyczą najważniejszych dla człowieka zagadnień – miłości, wolności, sprawiedliwości społecznej, a nawet odkrycia zagadki istnienia.

 

Bibliografia podmiotowa:

  1. Słowacki J., Kordian, Warszawa 1982.
  2. Prus B., Lalka, Warszawa 1991.
  3. Żeromski S., Ludzie bezdomni, Warszawa 1980.
  4. Camus A., Dżuma, Warszawa 1991.

 

Bibliografia przedmiotowa:

  1. Kowalczykowa A., Romantyzm. Podręcznik dla szkół ponadpodstawowych, Warszawa 1995.
  2. Paczowska E., Młoda Polska. Podręcznik dla szkól ponadpodstawowych, Warszawa 1999.
  3. Nasiłowska A., Literatura współczesna. Podręcznik dla szkól ponadpodstawowych, Warszawa 1997.
  4. Kulczycka-Saloni J., Straszewska M., Romantyzm. Pozytywizm, Warszawa 1990, s. 114–117,        375– 379.
  5. Maciejewski J., „Kordian” Juliusza Słowackiego, Warszawa 1964.
  6. Klukowski B., Bolesław Prus „Lalka”, Warszawa 1991.
  7. Markiewicz H., „Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego, Warszawa 1966.
  8. Guze J., Wstęp, [w:] Camus A., Dżuma, Warszawa 1967.
  9. Drabarek B., Stachowicz A., Słownik pojęć, Warszawa 1999, hasło: egzystencjalizm, s. 280 – 281.

 

 

 

 

Skłonność do marzeń to typowa cecha ludzka. Może dzięki niej ludzkość osiągnęła tak wiele – myślę tu o zdobyczach cywilizacji, np. o współczesnej technice. Z drugiej strony – niektóre nasze marzenia, jak np. marzenie o władzy, doprowadzały często do krwawych konfliktów.

Ludzkie marzenia odzwierciedla sztuka, w tym także literatura. Już w starożytnych mitach, które niosą przecież tak wiele znaczeń, badacze poszukują śladów ludzkich marzeń. I tak na przykład mit o Dedalu i Ikarze obrazuje między innymi odwieczne ludzkie marzenie o możliwościach udoskonalania natury, bo tym przecież jest zbudowanie przez człowieka skrzydeł dla siebie. Mit o Heraklesie ukazuje sny o nadludzkiej mocy i wielkich czynach, które przynoszą sławę, ale też są podejmowane np. po to, aby kogoś uratować. Natomiast mit o Orfeuszu i Eurydyce odzwierciedla marzenie o wiecznej miłości, zdolnej przezwyciężyć śmierć.

Jednak Orfeuszowi nie udało się uratować Eurydyki, bo nie wszystkie nasze marzenia się spełniają. Ten temat podejmuje wielu pisarzy – pokazują dramat marzycieli, których sny się nie spełniły. O takich właśnie bohaterach literackich będę dziś mówił, chciałbym też wyjaśnić przyczyny ich klęski.

Jako pierwszą przedstawię postać Kordiana, tytułowego bohatera dramatu Juliusza Słowackiego. Romantyzm to epoka wielu bohaterów-marzycieli. Marzyli oni o wielkiej i jedynej miłości, o wielkich czynach czy też, jak w przypadku romantyzmu polskiego, o wolności narodu. Marzenia te nieobce były również Kordianowi.

Czytelnik poznaje go jako piętnastoletniego chłopca – już bardzo wrażliwego poetę, który przeżywa rozterki duchowe. Samobójcza śmierć przyjaciela utwierdziła go w przekonaniu, że życie nie ma sensu. Marzy jednak o jakimś wielkim bohaterskim czynie czy też o idei, która jednak nadałaby jego życiu sens, ale jednocześnie uważa, że te marzenia są nierealne. Zawiodła go miłość, która dla wielu jest źródłem szczęścia, gdyż odrzuciła go starsza od niego Laura. Zawód miłosny spowodował nawet nieudaną próbę samobójczą. Później, w czasie podróży po Europie, Kordian poznał we Włoszech Wiolettę, która przysięgała mu miłość, ale jak się okazało, kochała tylko jego pieniądze i odeszła, gdy jej powiedział, że nic nie ma. Kordian zrozumiał, że miłość można kupić. Zresztą w Europie przekonał się, że światem rządzi przede wszystkim pieniądz, nie liczą się prawda i uczciwość. Na dodatek rozczarowała go też religia. Jak sam powiedział: „wiara dziecinna padła na papieskich drogach” – Kordian dowiedział się, że papież trzyma stronę cara, a Polakom każe pokornie znosić niewolę. W końcu, stojąc na szczycie Mont Blanc, postanowił, że jego celem życiowym stanie się odzyskanie niepodległości, nawet jeśli trzeba będzie poświęcić życie. Świadczą o tym jego słowa: „Polska Winkelriedem narodów”.

Aby spełnić marzenie o wolnej ojczyźnie, Kordian zaangażował się w działalność konspiracyjną, a jednym z jej przejawów stał się plan zamachu na cara. Podczas narady Kordian gorąco namawiał spiskowców do tego czynu, nie chciał słuchać głosu ludzi rozsądniejszych, gdyż uważał, że to jedyny sposób, aby uwolnić Polskę od tyrana. Zdecydował też, że sam tego dokona, nawet jeśli jak Winkelried straci życie. Kordian był oficerem, dostał więc rozkaz nocnej warty w zamku królewskim. Trudno więc o lepsze warunki do wypełnienia misji. Wystarczyło wejść do sypialni i zabić tyrana, którego przecież nienawidził. Nic takiego się jednak nie stało. Na drodze do komnaty cara stanęli mu nie ludzie, ale twory jego wyobraźni – Strach i Imaginacja, które uosabiały wszystkie wątpliwości Kordiana oraz jego słabość. Bohater nie mógł się zdobyć na zabójstwo, zemdlał na progu sypialni cara. Kordian potrafił marzyć, wiedział, jaki powinien być idealny świat, ale był zbyt wrażliwy, miał zbyt wybujałą wyobraźnię, aby podjąć nieetyczne działania, nawet jeśli wierzył, że dzięki nim osiągnie cel. Nie wiedział też, co by zrobił, gdyby zamach się powiódł, nie miał po prostu określonego planu działania. Przyczyną klęski bohatera były więc cechy jego osobowości. Kordian nie zabił cara, został jednak za próbę zamachu skazany na śmierć – nie wiemy, czy rozkaz z ułaskawieniem dotrze na czas, gdyż utwór kończy się w momencie, gdy oficer kierujący egzekucją daje znak do strzału.

 

Kolejny marzyciel, którego chciałbym przedstawić, to Stanisław Wokulski, bohater powieści Bolesława Prusa pt. „Lalka”. Wokulski pochodził z ubogiej szlachty. Był bardzo zdolny, więc mimo braku majątku zdołał ukończyć gimnazjum i rozpocząć studia, które przerwał, aby wziąć udział w powstaniu styczniowym. Kontynuował je już na zesłaniu w Irkucku, a do Polski wrócił jako młody naukowiec – przyrodnik. Nie mógł jednak znaleźć pracy odpowiadającej jego wykształceniu, więc korzystając z pomocy przyjaciela, Ignacego Rzeckiego, zatrudnił się w sklepie jako subiekt. Ożenił się nawet z owdowiałą właścicielką sklepu, która jednak wkrótce zmarła. Spadek, który pozostawiła, pozwolił mu kontynuować pracę naukową.

Jednak wkrótce nastąpiło wydarzenie, które całkowicie zmieniło ustabilizowane już życie Wokulskiego. Przewrót ten spowodowało poznanie panny z arystokratycznego rodu, Izabeli Łęckiej. Wokulski zakochał się w niej wielką romantyczną miłością. Jego marzeniem stało się zdobycie pięknej Izabeli, lecz dzieliło ich pochodzenie. Różnice majątkowe nie były już tak wielkie, gdyż Łęcki roztrwonił swój majątek. Wokulski postanowił się wzbogacić, co mu się udało w czasie wojny rosyjsko-bułgarskiej, podczas której był dostawcą dla wojska. Powrócił do kraju jako bogacz. Zaczęto go chętnie przyjmować w sferach arystokratycznych, mógł więc zbliżyć się do ukochanej. Wydawać by się mogło, że dokonał niemożliwego. Sukcesy zawdzięczał jednak Wokulski swej ogromnej sile woli. Jego przyjaciel, doktor Szuman, mówił o nim: „Był to zawsze człowiek czynu, który, co mu przyszło do głowy czy serca, wykonywał natychmiast. Postanowił wejść do uniwersytetu i wszedł, postanowił zrobić majątek i zrobił.” Swoje działania, przeciwnie niż Kordian, dokładnie planował, a potem realizował krok po kroku. Zdobył szacunek arystokracji, został plenipotentem ojca Izabeli, zyskał jego zaufanie, aż w końcu poprosił o rękę swojej wybranki, co wcale nikogo nie zdziwiło, mało tego – Łęcki uznał to za świetne rozwiązanie swych problemów finansowych. Gdyby marzeniem Wokulskiego było tylko małżeństwo z Izabelą, spełniłoby się ono z pewnością. Jednak bohater ten pragnął przede wszystkim, aby przyszła żona go pokochała. Jego dramat polega na tym, że obdarzył uczuciem nieodpowiednią kobietę – rozpieszczoną i pustą, dla której nie był zbyt dobry i która po prostu nie doceniła jego wielkiej miłości. Doktor Szuman powiedział także o Wokulskim, że „tacy ludzie jak on albo wszystko naginają do siebie, albo trafiwszy na wielką przeszkodę, rozbijają sobie łeb o nią”. Wokulski, podsłuchując rozmowę Izabeli z jej kuzynem Starskim, przekonał się ostatecznie, że ona nigdy go nie pokocha. Uświadomienie sobie wszystkiego doprowadziło go do próby samobójczej. Uratowany otrząsnął się jednak, zerwał zaręczyny, uregulował swoje sprawy finansowe i zniknął z Warszawy.

 

Wokulski w imię miłości zdobył majątek, dzięki któremu zaangażował się również w działalność społeczną. Paradoksalnie, następny bohater, którego chciałbym przedstawić, aby móc bez przeszkód działać społecznie, porzucił kobietę, która kochała go tak wielką miłością, jakiej oczekiwał Wokulski od Izabeli.  Stało się tak dlatego, że to nie miłość była największym marzeniem doktora Tomasza Judyma, bo o nim właśnie chciałbym teraz opowiedzieć.

Judym, bohater powieści Stefana Żeromskiego pt. „Ludzie bezdomni”, wywodził się z nizin społecznych – z warszawskiej biedoty. Jednak dzięki pomocy ciotki i swojej silnej woli zdobył wykształcenie medyczne, a nawet odbył praktykę w Paryżu. Jako dobry lekarz mógł w niedługim czasie dorobić się majątku i zapomnieć o biedzie. Był jednak człowiekiem bardzo wrażliwym, a jednocześnie bezkompromisowym. Nie mógł pozostać obojętny na nędzę, którą dostrzegał wokół. Poznał ją bowiem bardzo dobrze – doświadczył jej na własnej skórze w dzieciństwie, obserwował warszawskie dzielnice biedoty, pracując jako lekarz, poznał upokarzające warunki życia chłopów w czworakach w Cisach i w „norach” robotników Zagłębia. Na dodatek stwierdził, że niewielu ludzi, mających odpowiednie możliwości i środki, obchodzi los ubogich. Przemysłowców interesuje jedynie zysk i koszty produkcji, które powinny być jak najmniejsze. Nawet lekarze, co szczególnie zabolało Judyma, wolą leczyć bogatych, bez zapłaty leczyć po prostu nie chcą, traktując swoją pracę nie jako powołanie, ale przede wszystkim jako źródło dochodów.

Marzeniem Judyma stała się równość i sprawiedliwość społeczna, jednak zdając sobie sprawę, jak nierealne jest takie marzenie, chciał przynajmniej pracować pośród najuboższych, aby choć trochę poprawić ich los. Doktor Judym nie poprzestał jedynie na rozmyślaniach. Narażając się na odrzucenie przez swoje nowe środowisko, głośno wytykał lekarzom ich brak zainteresowania biedotą, a przecież ich zadaniem powinno być leczenie wszystkich chorych, nawet biedaków, wśród których należy ponadto szerzyć zasady higieny, bo to jej bark jest przyczyną większości chorób. Ta jego bezkompromisowość była powodem niepowodzeń w Warszawie oraz utraty posady w Cisach.

Na dodatek Judym czuł się odpowiedzialny za nędzarzy, ponieważ uważał, że zajmując się nimi, spłaca dług, który zaciągnął, otrzymując od losu – jako jeden z tych nędzarzy –  możliwość zostania lekarzem. Postanowił więc poświęcić się pracy społecznej całkowicie, odrzucając miłość do kobiety i marzenie o założeniu rodziny. Wiedział bowiem, że realizacja zadań, które sobie postawił, wypełni mu czas do końca życia. Konieczność dbania o własną rodzinę ograniczałaby go tylko lub wręcz uniemożliwiła pracę. Jego dramat polega zaś na tym, że jak to już nie raz doświadczył, jego praca nie przynosiła widocznych efektów, miał świadomość, że czeka go jeszcze wiele rozczarowań, a ponadto nie będzie przy nim nikogo, kto by go pocieszył i rozumiał.

 

Altruizm to także jedna z zasad, jakimi kierował się w życiu kolejny marzyciel, o którym chciałbym opowiedzieć. Jest nim Jean Tarrou, bohater powieści Alberta Camusa pt. „Dżuma”.

Albert Camus był egzystencjalistą i założenia tej filozofii realizował także w „Dżumie”. Według egzystencjalistów, jedynie człowiek jest bytem świadomym swego istnienia. Świat jednak idzie swoim torem, a człowieka może w każdej chwili zniszczyć – stąd istnienie człowieka jest kruche i wypełnione troską. Niektórzy egzystencjaliści, w tym Camus, nie wierzyli w Boga. Uważali więc, że człowiek jest pozostawiony samemu sobie, nie znajduje poza sobą żadnych prawd ani wartości, dzięki którym wiedziałby, jak żyć. Mówili, że człowiek jest wręcz skazany na wolność – w ich rozumieniu znaczy to, że wciąż musi wybierać, o czymś decydować, co wywołuje różne skutki nie tylko dla niego samego, ale i dla innych. Z kolei wybory innych wpływają na nas. Filozofia ta jest raczej pesymistyczna, gdyż głosi, że świat i egzystencja ludzka są dla człowieka niezrozumiałe i niewytłumaczalne. Jak powiedział filozof Sartre: „Absurdem jest, żeśmy się urodzili i absurdem, że umrzemy”.

Powieść „Dżuma” jest parabolą – można ją różnie interpretować. Tytułowa dżuma jest symbolem zła, którego człowiek doświadcza w życiu i wobec którego może przyjmować różne postawy. Jean Tarrou powiedział, że był zadżumiony już zanim przybył do Oranu. Jak opowiadał doktorowi Rieux, był synem zastępcy prokuratora generalnego. Ojca bardzo kochał, uważał go za wzór dla siebie, dopóki nie przeżył wstrząsu psychicznego podczas rozprawy sądowej, na którą po raz pierwszy ojciec go zabrał. Sądzono wtedy młodego mężczyznę, dla którego ojciec Tarrou domagał się kary śmierci. Tarrou nie mógł już nigdy zapomnieć strachu w oczach skazanego. Egzekucje odbywały się z samego rana, a prokurator musiał przy nich być obecny. Tarrou przypomniał sobie, że ojciec często wychodził do pracy tak wcześnie rano. Kochający ojciec, wzór zasad, zabijał innych ludzi. Po kilku miesiącach bohater opuścił rodzinny dom i mimo że wiele razy doświadczył biedy, już do niego nie wrócił. Wykonywał różne zajęcia, brał też udział w walkach w całej Europie. Zrozumiał jednak, że choć walczył z dżumą, czyli ze złem, nigdy nie przestał być zadżumiony. Jak sam mówił: „trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka i żeby go nie zakazić”. Tarrou nie wierzył w Boga, zastanawiał się więc, czy można zostać świętym w świecie bez Boga. Było to jego wielkie marzenie. Zaczął go realizować w ten sposób, że starał się po prostu pomagać innym, zawsze stawać po stronie ofiar, współczuć im. Gdy w Oranie wybuchła epidemia, pierwszy wpadł na pomysł organizowania oddziałów sanitarnych. Był czynnym współpracownikiem doktora Rieuxa, bez chwili wahania, od początku do końca. Być świętym bez Boga oznacza więc za najwyższą wartość uznawać człowieczeństwo, bo skoro nie ma Boga, nie ma też zbawienia. Taki święty to po prostu prawdziwy człowiek, który żyje dla innych i walczy ze złem, jak tylko potrafi. W takim sensie Tarrou został świętym bez Boga. Jednak, zgodnie z założeniami egzystencjalizmu, życie ludzkie i tak jest absurdalne, pozbawione jakiegoś nadrzędnego sensu czy też celu. Zło nigdy nie zostanie ostatecznie pokonane, można go tylko uśpić na jakiś czas, tak jak uśpiona zostaje – według doktora Rieuxa –  dżuma. Trzeba też pamiętać, że Tarrou – jak na ironię – zachorował wtedy, gdy zaraza zaczęła już ustępować – i to na obie odmiany tej choroby. Zmarł tuż przed otwarciem bram miasta. Zabiło go zło, z którym walczył.

 

Na zakończenie moich rozważań chciałbym podkreślić, że każdy z nas ma własne marzenia i stara się je realizować, choć nie zawsze ma na to siły czy możliwości. Literatura chętnie podejmuje ten temat, w utworach pojawia się więc także motyw niespełnienia marzeń. W arcydziełach literackich marzenia te dotyczą najważniejszych zagadnień, czyli miłości, wolności, sprawiedliwości społecznej, a nawet odkrycia zagadki istnienia.