Pamiętajmy! [80. rocznica masakry w Raszówce]

Dziś na koncie Fb mojej znajomej znalazłam niezwykle ciekawe wspomnienie, niestety także tragiczne. Zapytam o zgodę na wklejenie na stronę i za zgodą autorki przypominamy p. Bogumiły Obary prezentujemy Wam tę historię, przeczytajcie i pozwólcie sobie na chwilę refleksji, także z perspektywy współczesnych wydarzeń tuż za naszą granicą…
DZISIAJ 80 ROCZNICA Spalonych żywcem niewinnych ludzi
„Pamiętajmy”
W Raszówce (gmina Mniów, powiat kielecki) znajduje się zbiorowy grób spalonych żywcem mieszkańców z pobliskich osad. Miejscowości na terenie gminy Mniów stanowiły zaplecze konspiracji i partyzantki ZWZ/AK i GL. 26 maja 1943 r. żandarmeria niemiecka i SS z Kielc przeprowadziły w gminie pacyfikację. Była ona najprawdopodobniej odwetem za wcześniejszy napad 12-osobowego oddziału AK dowodzonego przez Stanisława Stachurę „Małego” na samochód pocztowy, z którego partyzanci zabrali pieniądze i pocztę. Podczas pacyfikacji Raszówka, Serbinów i Pogłodów zostały obrabowane, spalono dwa domy, stodołę i jedno całe gospodarstwo. W trakcie pacyfikacji wiele osób aresztowano, zamordowano ponad 50 – zostały rozstrzelane lub spalone żywcem. Największa grupa, około 30 osób, została spalona w samotnie stojącym domu w Raszówce. Wśród ofiar było pięcioro dzieci.

Dla mnie to jest bardzo ważny dzień, zginęła tam moja bliska  rodzina. Moi wujkowie i ciocia po mojego tatę przyjechali, ale zdążył uciec. Niemcy, którzy przyjechali po mojego tatę i go nie zastali przygotowali już słomę, żeby  spalić dom  i nie wiemy co wpłynęło że tego nie zrobili. Mama mówiła, że ten  dowodzący miał trochę  serca i jak zobaczył gromadkę dzieci to pomachał ręką, że nie nie. Tylko  zabrali cały żywy inwentarz. Najstarszemu bratu / różnica między nami 26 lat/ kazali iść z  nimi z tym inwentarzem,  mama już była pewna, że go zabiorą lub rozstrzelają, ale wrócił.  bMój tata  działał w AK,  odznaczony między innymi krzyżem Wirtuti Militari. Pozdrawiam