Pieśń o polskiej ziemi… [wyklad inauguracyjny prof. Franciszka Ziejki]

Pieśń o polskiej ziemi…

(Z dziejów symboliki ziemi w literaturze polskiej XIX wieku)

Honorowy przewodniczący KRASP, a do niedawna rektor UJ prof. Franciszek Ziejka wygłosił w tym roku wykład inauguracyjny „Pieśń o polskiej ziemi”… To niekonwencjonalna dla uczelni technicznej tematyka, gdyż dotyczy symboliki ziemi w polskiej literaturze XIX wieku. Ponieważ tekst jest obszerny, pozwalamy sobie przedstawić go w redakcyjnym skrócie. Traci na tym forma wykładu, lecz staraliśmy się zachować główne wątki i cytaty.

  1. Ziemia święta

Historia nie była łaskawą dla Polaków w wieku XIX. Wojny napoleońskie, powstania narodowe z 1830, 1848 czy 1863 roku zmuszały ich do składania kolejnych ofiar. Przelewali więc krew w bitwach. Kładli się do mogił – często zbiorowych. Tracili wielkie majątki, ale i skromne, kryte strzechą chaty. Opłakiwali zabitych i wygnanych. Jednemu zwyczajowi byli wierni: ilekroć Los skazywał ich na opuszczenie kraju rodzinnego, zabierali ze sobą garść ojczystej ziemi. Kazimierz Brodziński w 1826 roku w Wierszu pisanym na Alpach przy powrocie z Włoch, mówi o Polakach idących z Napoleonem do Hiszpanii. Wspomina także o zrodzonym w owym czasie, nieznanym u innych narodów, zwyczaju zabierania ze sobą garści ziemi – na pamiątkę. Czytamy u niego:

Kiedy nasze ojczyzną łudzone szeregi
Szły w ofierze krwią broczyć iberyjskie brzegi,
Każdy garść ziemi polskiej w zaszyciu wynosił,
A konając wśród bojów towarzysza prosił,
By tą ziemią ojczystą zasnuł mu powieki:
Tak się lżej z miłym słońcem rozstawał na wieki.

Pamięta o tym pięknym zwyczaju stary ułan z czasów powstania listopadowego przedstawiony przez Wincentego Pola w wierszu pt. Stary ułan pod Brodnicą. Autor przypomina los oddziałów wojska polskiego zmuszonych do kapitulacji i przekroczenia (5 października 1831) granicy pruskiej w okolicach Brodnicy. Zanim nasz ułan przekroczy pruską granicę, rozdziera biało-czerwoną chorągiewkę, by jednym kawałkiem owinąć ranę, a w drugi by nabrać ojczystej ziemi:

I zapłakał na boje,
I o lancę tłukł głową;
Chorągiewkę zdarł w dwoje
I łzy otarł połową,
I zawiązał garść ziemi,
Drugą ranę owinął;
I w świat ruszył z młodszymi,
I jak wszyscy gdzieś zginął…

Historia Wielkiej Emigracji przynosi sporo dowodów żywotności tego zwyczaju. Lubomir Gadon podaje, że garść ziemi ojczystej wrzucono w majowy dzień 1842 roku na cmentarzu w Montmorency pod Paryżem do wspólnego grobu dwóch wielkich Polaków: Juliana Ursyna Niemcewicza i gen. Karola Kniaziewicza. Wzruszający dowód żywotności tego obyczaju przekazał nam Teofil Lenartowicz, który po emigracyjnej tułaczce w 1860 roku osiadł we Florencji. Ten lirnik mazowiecki w 1882 roku otrzymał od przyjaciela, Adolfa Malczewskiego, woreczek ziemi ojczystej z grobów poległych w r. 1848. Odwdzięczył się przyjacielowi wierszem, w którym pisał m.in.;

Dajże mi swoją prawicę poczciwą,
A wiesz, żeś łez mi napędził swym darem.
Tą garstka ziemi, którąś w polu szarem
Zebrał dla brata nad ojczystą niwą.
Bógże ci zapłać… Pójdzie ta do trumny,
Pójdzie z tułaczem, gdy ciało ochłodnie,
I z tej ja garstki ziemi będę dumny,
Żem ją na piersiach moich nosił godnie…

W styczniu 1908 roku zmarł w Paryżu – w wieku 103 lat Józef Kownacki – ostatni powstaniec z 1831 roku. Żegnający go na cmentarzu Władysław Mickiewicz, syn Adama, zakończył mowę słowami: Rzucam na trumnę Kownackiego garść tej ziemi polskiej, którą zabierał ze sobą każdy z naszych emigrantów, aby kiedyś cząstka prochu ziemi ojczystej zmieszała się z jego prochem.

Znali ten zwyczaj zesłańcy syberyjscy. Przypomnijmy świadectwo jednego z nich, Szymona Tokarzewskiego. Za udział w spisku ks. Piotra Ściegiennego rosyjski sąd wojenny skazał go w 1846 roku na pozbawienie praw stanu, konfiskatę majątku, 2 tysiące pałek i 10 lat katorgi na Syberii. Po wykonaniu w twierdzy w Modlinie kary pałek (zmniejszonej do 500, wykonanie bowiem pełnej kary było równoznaczne z dokonaniem mordu na skazanym) przewieziono go kibitką do Tobolska, skąd pieszo w kajdanach – w towarzystwie innych 11 Polaków – dotarł w styczniu 1849 roku do Ust. Kamieniogorska w Syberii Zachodniej. Tam w lipcu tego roku zmarł jeden z jego współtowarzyszy niedoli – Feliks Fijałkowski. W pamiętniku zatytułowanym Siedem lat katorgi Tokarzewski tak opisał te chwile:

Ubraliśmy go i włożyli do ubogiej, drewnianej trumny. Prawie wszyscy mieliśmy na piersiach w woreczkach zaszytą ziemię polską ukochaną. Więc każdy ze szczęśliwych posiadaczów tego skarbu użyczył z niego po kilka pyłków, i te zmarłemu położyliśmy na sercu. Sami wykopaliśmy grób dla niego, sami wynieśliśmy go na barkach. Odśpiewaliśmy egzekwie, „Salve Regina”.

Woreczek z garścią rodzinnej ziemi był – jak się okazuje – w epoce rozbiorów najcenniejszą pamiątką polskich wygnańców – symbolicznym znakiem powrotu do ziemi ojców.

II. Polska Arkadia

Przywołany wyżej zwyczaj znalazł literackie „przełożenie” na szereg utworów opiewających urodę utraconej ojczyzny. Najpełniej ukazał to Adam Mickiewicz w Panu Tadeuszu, gdzie już w Inwokacji czytamy:

Litwo, Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.

Poeta miał świadomość, że nic już nie zdoła powrócić go na „Ojczyzny łono”, dlatego z taką miłością kreślił wizję Ojczyzny myśli swojej w znanym wierszu [Gdy tu mój trup…] pochodzącym z ok. 1840 roku:

Jest u mnie kraj, ojczyzna myśli mojej,
I liczne mam serca mego rodzeństwo,
Piękniejszy kraj niż ten, co w oczach stoi,
Rodzina milsza niż całe pokrewieństwo.

Tam, wpośród prac i trosk, i wśród zabawy,
Uciekam ja, tam siedzę pod jodłami,
Tam leżę wśród bujnej i wonnej trawy,
Tam pędzę za wróblami, motylami.

W podobny sposób przedstawił ziemię ojczystą uwięziony przez Prusaków w twierdzy magdeburskiej 82-letni Józef Ignacy Kraszewski w „hymnie” zatytułowanym Ziemio!…

Patrz, jaka cisza tę ziemię okrywa,
Błogosławiona, weselem szczęśliwa!
A kto się rodził, kto tu przeżył lata .
Chaty nie odda za wsze złoto świata!

Inny wygnaniec, mieszkający w Prowansji Konstanty Gaszyński w pełnym światła i radosnych kolorów wierszu pt. Tęsknota za krajem pisał:

A znasz ty kraj, gdzie brzegiem strumieni
Niezapominki i kaliny rosną;
Gdzie zbóż falami niwa się płomieni,
A bory ćmią się jedliną i sosną; –
Gdzie chmiel złociste rozwiesza festony
Po szczytach olszyn, usrebrzonych mchami,
Gdzie biała brzoza i jawór zielony
Błyszczą malownie nad łąk kobiercami?
Och! za tym krajem,
Jakby za rajem,
Codzień wzdycham i płaczę;
I nie będę szczęśliwy,
Aż te lasy, te niwy,
Jeszcze raz choć zobaczę!

Apoteoza utraconego raju – Ojczyzny obejmuje u Gaszyńskiego różne sfery życia, także narodową:

A znasz ty kraj ten, gdzie na głos ojczyzny
Mąż porzuca żonę, kochanek kochankę;
Gdzie starzec z chlubą wskazuje swe blizny,
A młodzian cieszy się na bojów wzmiankę;
Gdzie każdy pomnik starożytnej chwały
Ma swych czcicieli i swój liść wawrzynu;
Kraj, choć go losy w obcą przemoc dały,
Silny na duchu i skory do czynu?

Teofil Lenartowicz w wierszu Na wschód patrząc mym zwyczajem pisał:

We własnym kraju, tam, w ojczyźnie,
Wszystko ci bratnie, wszystko bliźnie,
Głos ma dla ciebie zrozumiały
Ta ziemia szara, ten kraj cały.

Uroda ziemi rodzinnej zostaje tu podkreślona poprzez zestawienie jej – jak u Mickiewicza – z obrazem ziemi „obcej”, „cudzej”:

Poeci najczęściej podkreślają siłę związków z ziemią ojców podnosząc przyrodę regionu , z którego pochodzą, w cudzym kraju i cóż będzie?

Ziemia na ziemi, jak i wszędzie,
Ale ta ziemia – jakaś sucha,
Ale ta ziemia – jakaś głucha.

Teofil Lenartowicz mówi o Mazowszu:

I czystsza tam woda i powietrze zdrowsze,
I sosny roślejsze i dziewki kraśniejsze,
I ludzie mocniejsi i niebo jaśniejsze.

Bohdan Zaleski – o swej rodzinnej Ukrainie:

Tyś nam Panie! na dziedzinę
Błogosławił Ukrainę;
Umalował w blask i kwiecie,
Że jest jako jedna w świecie!

 

Dla pochodzącego z Kujaw Jana Kasprowicza „świętą” krainą są oczywiście okolice Gopła:

Gopło moje! u twego łożyska krawędzi
Niech każdy zrzuca z siebie powszednie odzienie,
A niechaj z myślą czystą, jak pierze łabędzi,

Urodzony w Ostrołęce Wiktor Gomulicki, opiewa urodę „rodzinnej” Narwi w wierszu pt. Moja rzeka:

Nad błękitną moją Narwią
Najpiękniej się łąki barwią,
Najmiłośniej szumią drzewa
I najmilej słowik śpiewa.

Urodzony zaś na Podhalu Kazimierz Tetmajer głosi oczywiście nade wszystko pochwałę Tatr:

Skały wysokie! Na wasz łańcuch siny,
piętrzący słońcu zaporę niezmierną,
pierwszy raz oczy spojrzały dzieciny,
jedyne słodkie tam patrzały lata:
więc pamięć moja zostanie wam wierną,
myśl wróci do was z najdalszych stron świata,
skały me, skały!…

Inny poeta z Podhala, Franciszek Nowicki postrzegał je nade wszystko jako kraj wolny! Przekonuje o tym w wierszu Tatry:

O pustyni tatrzańska! bo na tym obszarze
Całej mojej ojczyzny – o skalna świątyni –
W tobie jednej są jeszcze – swobody ołtarze!

Oddalenie w czasie i przestrzeni od rodzinnej ziemi, świadomość niemożliwości powrotu do niej, stały się główną przesłanką sakralizacji jej wizerunku. Ta świętość nie jest wszelako jedynym wizerunkiem polskiej ziemi w literaturze i świadomości Polaków epoki zaborów.

III. Ziemia mogił i krzyżów

Równą trwałość ma inny stereotyp: ziemi cmentarnej, ziemi mogił i krzyży. Stanowi on swoiste verso poprzedniego, podkreśla „świętość” polskiej ziemi, wzbogacając jej obraz o ważny element, jakim są mogiły przodków, groby bohaterów, ale także ofiar przemocy bezwzględnych sąsiadów. Stereotyp ten nawiązuje do obecnego w literaturze powszechnej pradawnego toposu grobu i cmentarza. W literaturze polskiej z czasów narodowej niewoli pojawiają się jednak rzadko spotykane (trudno stwierdzić, czy w ogóle gdzieś występują!) motywy mogiły ojczyzny, a nade wszystko jego znamiennej mutacji: ojczyzny jako ziemi mogił i krzyży.

Motyw Grobu Ojczyzny wprowadził do naszej narodowej ikonosfery bezpośrednio po III rozbiorze Polski znany malarz Franciszek Smuglewicz w rycinie pod takim właśnie tytułem, upowszechnionej w całej Europie. Motyw ten odnajdujemy w poemacie Bard polski pióra księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. W podobny sposób przedstawia ziemię ojczystą Franciszek Karpiński w Żalach Sarmaty nad grobem Zygmunta Augusta z 1801 roku. Od chwili skonu Rzeczypospolitej Obojga Narodów w 1795 roku w polskiej literaturze stereotyp wyobrażeniowy ojczyzny . ziemi mogił (bądź: ojczyzny w grobie) zadomowił się na ponad sto lat. Seweryn Goszczyński pisze w Pobudce północnej:

Cmentarzem dzisiaj polska kraina,
Żyjemy dzisiaj grobowym życiem.

Obraz Polski – krainy mogił spotykamy u Cypriana Godebskiego i Kazimierza Balińskiego, u Maurycego Gosławskiego i Ryszarda Berwińskiego, czy u Konstantego Gaszyńskiego, który nazywa polską ziemię niwą nieszczęścia, niwą łez i krwi // Co od brzegów Bałtyku do Karpackich gór// Jękiem ofiar się modli, groźbą katów grzmi. Przyjaciel Gaszyńskiego Zygmunt Krasiński utrwalił w świadomości Polaków stereotyp Polski jako krainy mogił i krzyży. Wprowadził go do Dokończenia wydanego w 1836 roku bezimiennie Irydiona. Tytułowy bohater, przedstawiciel starożytnego narodu greckiego, zostaje po wiekach przez Boga wskrzeszony i wysłany do Polski. Czytamy więc: Idź na północ w imieniu Chrystusa, idź i nie zatrzymuj się, aż staniesz na ziemi mogił i krzyżów. Poznasz ją po milczeniu mężów i po smutku drobnych dzieci, po zgorzałych chatach ubogiego i po zniszczonych pałacach wygnańców, poznasz ją po jękach aniołów moich, przelatujących w nocy. Idź i zamieszkaj wśród braci, których ci daję! Tam powtórna próba twoja: po drugi raz miłość twoją ujrzysz przebitą, konającą, a sam nie będziesz mógł skonać, i męki tysiąców wcielą się w jedno serce twoje!

Ostre kontury przywołanego stereotypu sprawiły, że obecny on jest odtąd na stałe w literaturze polskiej epoki rozbiorów. Odnajdujemy go m.in. w poemacie Edmunda Wasilewskiego z 1842 roku pt. Pielgrzym, ale i w twórczości Mieczysława Romanowskiego, Felicjana Faleńskiego czy Kornela Ujejskiego. Karol Brzozowski woła w Hymnie do Boga:

Boże! wysłuchaj nas Boże!
Gwiazdy się nasze zaćmiły,
Bole stargały nam siły,
Gdzie oko padnie . mogiły…

Józef I. Kraszewski w kolejnej parafrazie słynnego wiersza Goethego pyta:

Znasz-li ten kraj, gdzie kwitną
Nad grobami piołuny?
Gdzie niebo twarz błękitną,
W szare kryje całuny?

Gdzie pola kośćmi siane,
Las szumi pieśń cmentarną,
Rzeki łzami wezbrane,
Przez ziemię płyną czarną?

Kraj ten smutny, ubogi,
Ciągnie serce tułacze;
On nad wszystko nam drogi:
My z nim, on z nami płacze…

Wzruszająco pisze o „cmentarnej” Polsce Edmund Wasilewski w wierszu zatytułowanym: Pielgrzymi:

Szli sobie pielgrzymi przez świata manowce,
Przez Polskę nieszczęsną i biedną;
Mówili: „to cmentarz!” O, prawda, wędrowce,
Bo cmentarz a Polska to jedno.

Kolejne pokolenia pisarzy – aż do zmartwychwstania Polski w 1918 roku – spoglądają na polską ziemię jako na kraj żałoby i smutku. Tu i ówdzie pojawiają się jednak znamienne motywy wychodzenia Polski z mogiły. Pięknie o tym pisze Seweryn Goszczyński w Pobudce północnej:

Polska wychodzi z mogiły cieniem,
Okiem księżyca synów swych szuka,
Lekkim powiewem w okna ich puka,
Śpiewa w szczelinach wiatru jęczeniem.
Wstawajcie, cyt!
Zbrodnia usnęła,
Spieszcie do dzieła,
Nim błyśnie świt:
A cyt, a cyt!

Pobudkę tę usłyszeli młodzi Polacy w styczniową noc 1863 roku, pospieszyli też w szeregi powstańcze, aby po raz kolejny upomnieć się o wolną Polskę. Stoczono setki bitew i potyczek, ale nie udało im się pokonać wroga. We wszystkich zakątkach Królestwa Polskiego, ale też na Litwie czy Ukrainie pojawiły się tylko setki i tysiące nowych mogił. Odnotowali ten fakt poeci, jak i znakomity współtwórca narodowej ikonosfery Artur Grottger. Jego cykle obrazów: Polonia, Lituania a przede wszystkim Wojna, stały się swoistą, uniwersalną alegorią losów Polski w epoce niewoli. Do niej odwoływali się po latach „późni synowie” artysty: Witold Pruszkowski czy Jacek Malczewski.

  1. Ziemia skrwawiona

W czasie zapustów 1846 roku w Galicji, w okolicach Dębicy, Tarnowa i Bochni, wybuchł straszliwy ogień rabacji. Na podążających do przygotowywanego od kilku lat powstania narodowego spiskowców napadać zaczęli uzbrojeni w siekiery, cepy i kosy pijani chłopi. Okazało się, że w tym samym czasie, gdy szlacheccy spiskowcy przygotowywali powstanie przeciw Austriakom, ci podjęli starania, aby zgnieść je siłami pańszczyźnianych chłopów. Wykorzystali do tego buntowniczego, bezwzględnego chłopa ze Smarzowej k/Tarnowa, Jakuba Szelę, który upowszechnił podrzuconą mu przez zaborców pogłoskę o rzekomym zamiarze szlacheckich spiskowców wyrżnięcia wszystkich chłopów. Powołując się na rzekome przyzwolenie samego cesarza Franciszka Józefa I Szela zdołał przekonać większość swych współbraci, że w ciągu trzech dni zapustów (karnawału) 1846 roku mogą chłopi bezkarnie mordować wszystkich „panów”, do których zaliczyli także służbę dworską, leśniczych, nauczycieli, a nawet księży. W ciągu owych straszliwych trzech dni lutego 1846 roku pod kosami, siekierami i widłami „cesarskich” chłopów zginęło w Galicji około tysiąc ludzi. Blisko trzy tysiące innych okrutnie skatowano i odwieziono do więzień. Spalono i splądrowano ok. 470 dworów, ponad 50 plebanii, kilkanaście kościołów.

Okrucieństwo rabantów sprawiło, że w gruzy rozsypał się romantyczny mit o „ludzie”, który miał Polsce przynieść wolność. Na długie dziesięciolecia chłopi uznani zostali za wrogów Polski. Ten stereotyp przetrwał w świadomości wielu Polaków aż do czasów I wojny światowej, a właściwie – do czasów wojny z 1920 roku z bolszewikami, w czasie której dziesiątki tysięcy chłopów krwią swoją okupiło winę pradziadów z 1846 roku. Wcześniej jednak wizja polskiej ziemi zbezczeszczonej ślepą zemstą i przelaną niewinnie krwią spiskowców-patriotów, żyła w świadomości kolejnych kilku pokoleń Polaków. Także w pamięci samych chłopów.

Obraz ziemi polskiej skrwawionej krwią kainową odnaleźć można w pismach autorów największych, jak Juliusz Słowacki czy Zygmunt Krasiński, ale i w literaturze okolicznościowej, pamiętnikarskiej i wspomnieniowej. Porażające realizmem opisy ziemi nasiąkniętej krwią powstańców znajdujemy w wydanych w 1849 roku Wspomnieniach misyjnych ks. Karola Antoniewicza, który kilka tygodni po przejściu straszliwej zawieruchy udał się na te tereny, aby – prowadząc tam misje – przywoływać rezunów do opamiętania. W spisywanych „na gorąco” Wspomnieniach raz po raz napotykamy na mrożące krew w żyłach opisy zbrodni. Głównym twórcą obrazu polskiej ziemi skrwawionej krwią niewinnie straconych bohaterów jest Kornel Ujejski, który w 1847 roku wydał anonimowo w Paryżu Skargi Jeremiego zawierające m.in. wstrząsający Chorał:

Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej,
Do Ciebie, Panie, bije ten głos,
Skarga to straszna, jęk to ostatni,
Od takich modłów bieleje włos. (…)
O! Panie, Panie! ze zgrozą świata
Okropne dzieje przyniósł nam czas,
Syn zabił matkę, brat zabił brata,
Mnóstwo Kainów jest pośród nas.

domowe, splądrowane stodoły i stajnie, rozsypane po polach zboże, a pośrodku tego wszystkiego bandy pijanych chłopów to obraz bardzo często powracający w literaturze tematycznie związanej z rabacją. Odnajdujemy go m.in. u Zygmunta Kaczkowskiego (w Pieśniach z otchłani) w utworach Władysława Czaplickiego, Władysława B. Koziebrodzkiego, Józefa Osieckiego, Andrzeja E. Koźmiana, Jana Zacharyasiewicza, Jadwigi Papi. Po wybuchu powstania styczniowego obraz ten został wzbogacony o kolejne ważne elementy składowe. W latach 1863-64 chłopi z terenów Królestwa i Ziem Zabranych odmówili udziału w wojnie narodowo-wyzwoleńczej. Jedni, jak pisała po latach Eliza Orzeszkowa, na widok zbliżających się powstańców, szczelnie zamykali drzwi swoich chat. Inni, skuszeni łatwą zdobyczą, spieszyli na powstańcze pobojowiska, aby tam – niczym szakale – szukać łupu. Taki obraz straszliwego pobojowiska, z chłopami-szakalami szukającymi zdobyczy, namalował Artur Grottger w słynnym obrazie: Ludzie czy szakale? Pojawił się też taki obraz w powstańczych powieściach Michała Bałuckiego. Taką wizją otworzył sobie drzwi do wielkiej literatury Stefan Żeromski. W ogłoszonym drukiem w 1895 roku opowiadaniu pt. Rozdzióbią nas kruki, wrony… pokazał biednego chłopa odzierającego na pobojowisku trupa powstańca z ubrania. Ta scena stała się symbolem czekających na uregulowanie problemów społecznych przełomu XIX-XX w. Przetrwał on w świadomości Polaków przez dziesięciolecia jako żywy wyrzut sumienia. Rozwinął ten motyw Andrzej Strug w zbiorze opowiadań pt. Ojcowie nasi, za nim zaś inni. Niejeden raz powrócił u innych pisarzy, jak choćby w powieści Marii Jeanne Wielopolskiej pt. Kryjaki (1913).

  1. Ziemia łez, bólu i cierpienia

Wzmiankowanym już wizerunkom Polski bardzo często towarzyszy motyw ziemi przesiąkniętej łzami, skutej bólem tysięcy cierpiących niewinnie Polaków. Jego początki wiążą się z upadkiem Rzeczypospolitej. Warto przypomnieć, jak silna była reakcja niektórych członków polskiej elity intelektualnej i artystycznej na fakt wymazania Rzeczpospolitej z mapy Europy. Ludwik Dębicki pisał, iż Po pogromie maciejowickim, zdobyciu Warszawy, rzezi na Pradze, wywiezieniu króla do Grodna i ostatnim rozbiorze . rozpacz ogarniała jednostki, były liczne wypadki samobójstw, wielu postradało zmysły. Jan Śniadecki, jeden z największych uczonych owej doby, na wieść o podpisaniu III rozbioru Polski w ciągu jednej nocy osiwiał. Franciszek Dionizy Kniaźnin, ceniony powszechnie poeta sentymentalny, dostał pomieszania zmysłów. Franciszek Zabłocki, znany komediopisarz, udał się do Rzymu, by tam przyjąć święcenia kapłańskie i po powrocie wieść w nieodległej od Lublina Końskowoli żywot pasterza duchowego miejscowej parafii. Franciszek Karpiński porzucił zawód poety, wyprawił się na skraj Puszczy Białowieskiej, i tam, wspólnie z chłopami, zaczął uprawiać ziemię. Przykłady można mnożyć.

Nagle ze wzmożoną siłą ożył w naszej poezji biblijny motyw zamknięty w psalmie Super flumina Babylonis przełożonym niegdyś przez Kochanowskiego:

Siedząc po niskich brzegach babilońskiej wody,
A na piękne syjońskie wspominając grody,
Co nam innego czynić? jeno płakać smutnie,
Powiesiwszy po wierzbach zapomniane lutnie.

Teofil Lenartowicz z rozpaczą wołał:

O! niech wprzód język zaschnie nam na skórę,
Nim zaśpiewamy, utrudzeni żalem,
Niech wprzód prawicę zapomniemy wtóre,
Nim utraconą świętą Jeruzalem.
O! ziemio ojców, niech nas pomsta kosi
Jak zeschłą trawę kosarz letniej pory,
Jeśli, wygańcy na tych brzegach bosi,
Przywdziejem na się ludów tych bisiory.
(Super flumina Babylonis)

Józef Morelowski, autor tomiku poetyckiego Treny na rozbiór Polski, wołał do polskich matek: Dla kogóż dzieci wasze odtąd rodzić macie? Kogóż, je rodząc w bólach, na świat nam wydacie? Nieszczęsne matki polskie! Przebóg, nie Polaków, Lecz wydacie nam Niemców, Moskalów, Prusaków.

Wyjątkową epoką w naszych dziejach były trzy lata przygotowań do powstania styczniowego. Przeszły one do narodowej historii pod znakiem walki naszych przodków o wolność bez użycia broni i przemocy. Dziesiątki demonstracji ulicznych w Warszawie, liczne nabożeństwa w kościołach wielu miejscowości, ofiary życia, jakie przyniosły owe wydarzenia, wszystko to sprawiło, że w polskiej poezji nuty smutku i bólu zdominowały inne. Teofil Lenartowicz pisał:

Dojrzewa owoc łez,
Już bliski bolów kres,
Jęków i łkań;
Zdziwiony słucha wróg,
Z nad grobu woła Bóg:
Łazarzu wstań!

Po zamordowaniu przez Rosjan 27 lutego 1861 roku pięciu bezbronnych uczestników manifestacji patriotycznej Jan N. Jaskowski wołał:

Pięć dusz spełniło tę ofiarę krwawą,
Choć krew obfitszym polała się zdrojem…
O! piękna byłaś rozpaczą, Warszawo!
Ale piękniejsza, bo straszna spokojem!
Bo miałaś postać owej lwiej macierze,
Która na gnieździe lwiąt skrwawionych strzeże!

I wielkim bolem trzy dni- śmy boleli,
I trzy dni długie płakali bez końca;
Łkaniem sieroty, rozpaczą Racheli
Czwartego błysnął jasny promień słońca.
I uwiliśmy pięć koron cierniowych,
I pięć uszczknęli gałązek palmowych.

Niemało łez wylano po upadku powstania styczniowego. Tysiące bezimiennych mogił, dziesiątki tysięcy powstańców skazanych na Sybir, żałoba po raz kolejny ogarnęła kraj. Wkrótce przyłączyły się łzy wylewane przez rzesze unitów prześladowanych we wschodnich guberniach Kraju Przywiślańskiego.

Historia prześladowania wyznawców Kościoła greckokatolickiego obrosła legendą. Batożenie mieszkańców parafii Łomazy, okupiona śmiercią kilkudziesięciu chłopów unickich pacyfikacja w 1874 roku Drelowa i Pratulina, wywózki mieszkańców całych wiosek unickich na Syberię – to tylko najgłośniejsze epizody tej nierównej wojny, jaka przez wiele dziesięcioleci toczyła się na terenach Podlasia i Ziemi Chełmskiej. O tych męczennikach pisali w owych latach publicyści, historycy, ale także poeci i prozaicy. Maria Konopnicka pozostawiła w dorobku prawdziwe perły poetyckie o „opornych”: Od Narwi my są oporne… Od Buga, Od Międzyrzecza, Sokołowa, Biały… […] Przemierzyliśmy orenburskie stepy, Powygniatali więzienne pościele, Bosonóż lodu deptali czerepy, Tropem przybużne zapchalim kołbiele. Pałki w nas biły i pletnie – jak cepy. A równo w swoim wytrwalim kościele.

Lucjan Rydel w swoim Betlejem polskim (1904), wkłada w usta Unity wyznanie:

Ani na mnie pancerze,
Ani błyszczą kontusze.
Lecz trwam w ojców mych wierze
I w niej oddać chcę duszę.
Co po mieczu i tarczy?
Boska pomoc wystarczy.

Przyszedłem do Betlejem,
Przed Panem się uniżę,
Bo w udręczeniu mdlejem
I marzniem na Sybirze!
Udziel, Matko, swej łaski,
By lud wytrwał podlaski.

W tym samym czasie w Wielkim Księstwie Poznańskim rozpętana została wielka akcja wymierzona w Polaków. Prześladowanie języka polskiego i kultury polskiej w zaborze pruskim datuje się od lat dwudziestych XIX wieku, kiedy to władze zaczęły usuwać polskich nauczycieli z gimnazjów. Systematyczne ograniczanie języka polskiego w życiu publicznym i szkolnictwie doprowadziło w latach siedemdziesiątych do pełnej germanizacji szkolnictwa średniego. Pod koniec XIX wieku zgermanizowano także szkolnictwo ludowe i usunięto język polski z kazań kościelnych. Wreszcie – w 1901 roku – postanowiono wprowadzić język niemiecki na lekcje religii w szkołach ludowych. Ten kolejny zamach na język polski doprowadził do strajku dzieci z Wrześni, które mimo kar chłosty i procesów sądowych nie poddawały się przez kilka lat. Ale akcje Prusaków nie ograniczały się do spraw kultury. Począwszy od lat osiemdziesiątych XIX wieku dążyli oni do opanowania polskiej gospodarki. Warto przypomnieć, że tylko w 1885 roku tzw. „rugi pruskie” objęły ok. 26 tysięcy Polaków. Prześladowania znacząco wzmogły się w latach następnych, kiedy zaczęły działać Komisja Kolonizacyjna oraz Towarzystwo „Hakata”. Głośnym echem w całej Europie odbiła się na przykład sprawa wielkopolskiego chłopa spod Babimostu, Michała Drzymały, który nie otrzymawszy zgody na budowę domu na własnej działce zamieszkał w wozie. Walkę z germanizacyjną polityką rządu pruskiego wsparli swym autorytetem intelektualiści i pisarze z całej Europy zachęceni przez Henryka Sienkiewicza (laureat Nagrody Nobla!), organizującą akcje we Włoszech Marię Konopnicką, czy Ignacego Jana Paderewskiego.

Czytamy u Konopnickiej:

Tam od Gniezna i od Warty,
Biją głosy w świat otwarty.
Biją głosy, ziemia jęczy:
– Prusak dzieci polskie męczy!

W innym wierszu (pt. Do granicy) pisała:

– Zaparli chałupę,
I „befel” gwoździem do wrotni przybili.
Więc dzieciąteczka zgarnęłam na kupę,
A to najmłodsze, co płacze i kwili
Jak ten wróbelek, dźwignęłam na ręce,
I tak powiodłam to stadko jagnięce
W świat, gdzie poniosą oczy…

Natomiast wywodzący się „spod Prusaka”, czyli z Kujaw Jan Kasprowicz wołał w wierszu pt. Excelsior:

Nie ma tygodnia, nie ma chwili,
Aby nie przyszły smutne wieści,
Że tam, gdzie wczoraj swoi żyli,
Dziś się już obce gniazdo mieści.
Ach! każdy zagon drży z boleści,
Najmniejsza grudka jęk wydaje
Na dzień bez chwały, dzień bez cześci;
Kiedy pług obcy ziemię kraje,
To jęk aż na ostatnie płynie gdzieś rozstaje.

Jak widać, różne były przyczyny cierpień naszych rodaków w epoce zaborów. Ich łzy płynęły w zaciszu dworów i wiejskich chałup, nad grobami pomordowanych bliskich i gdy wypędzano żywioł polski z rodzinnych siedzib. Znamienne, że łzy te nie kruszyły jednak polskich serc. Przeciwnie – utwierdzały je i hartowały. Polacy pozostawali wierni tej ziemi, nawet gdy skąpiła plonów, gdy była ziemią nędzy i zamarzłych kęp.

  1. Ziemia nędzy i zamarzłych kęp

Pod koniec XIX wieku pojawia się w literaturze apokaliptyczny obraz ziemi biednej, nagiej, martwej. Wiązać to należy z przemianami demograficznymi nachodzącymi na ziemiach polskich u schyłku XIX wieku. Szczególnie chodziło tu o zabór rosyjski i Galicję, bowiem w Poznańskiem dzięki pracy organicznej nowoczesne formy uprawy roli zaczęły przynosić dochody, które umożliwiły cywilizacyjny awans ludności wiejskiej. Zniesienie pańszczyzny w Galicji (1848) oraz w Królestwie Polskim (1864) spowodowało zerwanie naturalnych więzi chłopów z dworem. Chłopi skazani zostali na wegetację. Brak środków na uprawę i przeludnienie wsi stało się dotkliwą klęską. Problem ten dostrzegali przede wszystkim pisarze wywodzący się z chłopskiej warstwy.

Już w wieku XVI pisał o nędzy ludu ks. Piotr Skarga w Kazaniach sejmowych: A ona krew abo pot żywych poddanych i kmiotków, który ustawicznie bez żadnego hamowania ciecze, jakie wszytkiemu królestwu karanie gotuje? Powiedacie sami, iż nie masz państwa, w którym by barziej poddani i oracze uciśnieni byli pod tak absolutum dominium, którego nad nimi szlachta bez żadnej prawnej przeszkody używa (Kazanie ósme). Echa tych słów brzmią pod koniec XVIII wieku w pismach ks. Stanisława Staszica. W 1856 roku Kornel Ujejski w wiersz pt. Za służbą oskarża:

O ty, ziemio polska! ty zawodna!
O ty, ziemio polska! tak bogata,
Że wyżywić mogłabyś pół świata,
A dla własnych dzieci nie masz chleba!….

Tym szlakiem idzie gromada poetów z II połowy XIX wieku. Znamienne, że właśnie w tym czasie pojawia się cały zastęp pisarzy wywodzących się spod chłopskich strzech. Pod ich piórem obraz ziemi-matki zostaje najczęściej zastąpiony obrazem ziemi-macochy. Zmiany te zapowiada Jan Kasprowicz w cyklu sonetów Z chałupy, a utrwala je Władysław Orkan. To u niego raz po raz powraca obraz krainy kęp i wiecznej nędzy, krainy kamiennej, zlodowaciałej, zimnej, kamiennej, martwej. W 1903 roku pisarz ten ogłosił tom poezji pt. Z tej smutnej ziemi obrazujący Gorce. W wierszu zatytułowanym: O ziemio! woła:

O ziemio nędzy i zamarzłych kęp!
W łonie twym ognie gorzeją głęboko,
A pierś twa zimną i twardą opoką,
Którą lemieszem targa człowiek-sęp…

Śladem Orkana poszli jego „uczniowie” z tzw. „szkoły podhalańskiej”: Józef Jedlicz, Andrzej Galica, Zygmunt Lubertowicz czy też Kazimierz Laskowski. Znamienne, że próżno szukać w polskiej literaturze obrazu ziemi przeklętej. Największa bieda, głód i śmierć zamieszkujących tę krainę ludzi nie ośmieliła żadnego z poetów do wprowadzenia takiego archetypu.

  1. Ziemia żywicielka

Stereotyp wyobrażeniowy ziemi-żywicielki odnajdujemy już u Jana Kochanowskiego, który nie tylko głosił pochwałę wsi spokojnej, ale i podkreślał pożytki płynące z uprawy ziemi. Liczni poeci staropolscy głosili urok życia ziemiańskiego, a ziemię postrzegali jako żywicielkę, ze szczęśliwymi „oraczami” i „dobrym” panem, z białym dworem i krytymi słomą chatami. Ten stereotyp powraca pod piórem Kajetana Koźmiana, autora epopei Ziemiaństwo polskie ogłoszonej w 1839 roku. W literaturze realistycznej obraz ziemi żywicielki nabiera szczególnego wymiaru. Józef Ślimak z Placówki Bolesława Prusa walczy o nią z pragnącymi ją zdobyć kolonistami niemieckimi. Inni walczą o ziemię między sobą, jak w utworach Andrzeja Niemojewskiego (Familia) czy Adolfa Dygasińskiego (Dramaty lubądzkie). Wspaniałą realizacją stereotypu jest twórczość Władysława Stanisława Reymonta, zwłaszcza tetralogia pt. Chłopi. Na kartach tej chłopskiej epopei ożywa wizja ziemi-Arkadii, która daje szczęście uprawiającym ją chłopom. Ale także wizja ziemi kamiennej, nieurodzajnej, którą jednak u Reymonta człowiek opanowuje. Przekonuje o tym historia Szymka Paczesia, który własnym wysiłkiem, niby jakiś pionier z fiordów Norwegii (vide: Błogosławieństwo ziemi Knuta Hamsuna), zwycięsko wychodzi z zapasów z ziemią, przekształca nieurodzajny, skalisty grunt w przyjazną mu i jego rodzinie Matkę Żywicielkę.

VII. W obronie ojczystej ziemi

15 lipca 1910 roku w Krakowie odbyły się wielkie uroczystości zorganizowane w pięćsetną rocznicę zwycięstwa wojsk polskich pod Grunwaldem. Centralnym punktem obchodów było odsłonięcie Pomnika Grunwaldzkiego ufundowanego przez Ignacego J. Paderewskiego, a wykonanego przez Antoniego Wiwulskiego. W uroczystości uczestniczyło ok. 150 tysięcy Polaków ze wszystkich trzech zaborów. Połączone chóry z Galicji, Królestwa, Śląska i Poznańskiego w liczbie ok. 600 śpiewaków wykonały po raz pierwszy publicznie Rotę Marii Konopnickiej do melodii Feliksa Nowowiejskiego. Kompozytor, będący w owym czasie prezesem krakowskiego Towarzystwa Muzycznego, dyrygował chórami.

To zdarzenie dało początek wielkiej sławy pieśni. Choć tematycznie związana jest bezpośrednio z dramatyczną walką Polaków z Poznańskiego o ziemię, szybko zyskała szersze znaczenie: wezwania do obrony polskiej mowy i ziemi, tej spod Prusaka jak i spod Moskala. To dlatego pieśń owa, zaczynająca się od słów:

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród,
Nie damy pogrześć mowy!
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep Piastowy.
Nie damy, by nas zniemczył wróg.
Tak nam dopomóż Bóg!

stała się „własnością” wszystkich Polaków, hymnem sokolstwa polskiego, ale także rodzącego się w drugim dziesiątku lat XX wieku polskiego skautingu. Zagrzewała Polaków walczących na frontach I wojny światowej i zaliczona została do .żelaznego. repertuaru śpiewnika narodowego. W dwudziestoleciu międzywojennym zgłoszono jej kandydaturę do hymnu narodowego. Można ją usłyszeć także i dzisiaj.

Jestem przekonany, że właśnie w tych prostych słowach: Nie rzucim ziemi… odżyła bogata symbolika ziemi, jaką ukształtował wiek XIX, wiek narodowej niewoli, ale i wiek powstańczych zrywów, wiek spiskowców i wygnańców, ale zarazem . wiek tułaczy i wielkich marzycieli. Wiek, w którym naród polski szukał swojej tożsamości, budował swoją historyczną świadomość. Wiek, w którym przy narodowym stole zasiadać zaczęli wreszcie także przedstawiciele warstw tzw. niehistorycznych. Zdecydowana większość Polaków z epoki rozbiorów nie zamierzała porzucić ojczystej ziemi. Zdecydowana ich większość zamierzała o tę ziemię walczyć i jej bronić. I tak też się stało w czasie Wielkiej Wojny, która po 123 latach przyniosła im wolność, gdy ziemia święta, ziemia grobów i krzyży, stała się przynajmniej na kilkanaście lat normalną, polską ziemią. Wraz z wybuchem II wojny światowej na nowo przecież odżyła dawna symbolika ziemi. Więcej – wzbogacona została teraz o nowe znaczenia. Nasycona krwią przelaną w jej obronie stawała się na nowo ziemią świętą, ziemią cmentarną. Tak ją widzieli głównie ci, których wywieziono do innego świata (Gustaw Herling-Grudziński), na nieludzką ziemię syberyjską, bądź też – którzy trafili w piaski afrykańskiej pustyni, do norweskich fiordów, którym przyszło przelewać krew pod Monte Cassino i w tylu innych miejscach świata. Tak ją widzieli ci, których zmuszono do opuszczenia ziemi ojców i przeniesienia się na tzw. ziemie odzyskane. Dla nich, ale i dla wielu tysięcy innych wygnańców, ziemia polska pozostała ziemią-matką. Ziemią ukochaną. Ziemią świętą. Ale także umęczoną, wydaną na łup niemieckich, a potem sowieckich okupantów. Analiza tej nowej symboliki polskiej ziemi, równie skomplikowanej, jak ta z epoki zaborów, przerasta już jednak ramy tego wykładu.