„Poczekalnia”

Piosenka Jacka Kaczmarskiego z 1975 roku,  ilustrująca historię młodych ludzi, oczekujących na pociąg w tytułowej poczekalni dworca kolejowego. W chwili, gdy chcieli wsiiąść do wagony kolejowego usłyszeli ostrzeżenie, że to nie jest ich pociąg. Sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie, a czas płynął nieubłaganie, przybylo im lat, siwieli, pojawiały się zmarszczki. Przytulna poczekalnia sprawiła, że przegapili wszystkie odjeżdżające z tej stacji pociągi. Utwór jest metaforą życia i wyborów, których w nim człowiek dokonuje. Niewielu podejmuje trud podróży w nieznane, większość szuka łatwej drogi i miejsca „przeczekania”, tytułowej poczekalni.

Siedzieliśmy w poczekalni, bo na zewnątrz deszcz i ziąb
Do pociągu sporo czasu jeszcze było
Można zatem wypić kawę, albo rzucić cos na ząb
Bo nikt nie wie kiedy człek znów napcha ryło

Wtem słyszymy kół stukoty i lokomotywy świst
Więc rzucamy się do wyjścia na perony
Ale w miejscu na zatrzymał megafonów zgrzyt i pisk
– To nie wasz pociąg! – ogłosiły megafony

Uwierzyliśmy megafonom
Uprzejmie wszak ostrzegły nas
Po co stać w deszczu na peronie
Skoro przed nami jeszcze czas

Żarcie szybko się skończyło, nuda zagroziła nam
Zaczęliśmy drzemać, marzyć i flirtować
Ktoś przygrywał na gitarze, zanucili tu i tam
Zaciążyły nam do tyłu nasze głowy

Wtem słyszymy kół stukoty i lokomotywy świst
Więc ospale podnosimy się z foteli
Ale w miejscu nas zatrzymał megafonów zgrzyt i pisk
– To nie wasz pociąg! – przez megafon powiedzieli

Uwierzyliśmy megafonom
Pomarzyć w cieple – dobra rzecz
Po co stać w deszczu na peronie
Zamiast w fotelu miękkim lec

Po marzeniach przyszła kolej na dziewczyny oraz łyk
Co pozwolił nam zapomnieć o czekaniu
Gdy tymczasem za oknami „enty” już się użył świt
I poczuliśmy się trochę oszukani

Więc gdy znowu kół stukoty usłyszeliśmy i świst
W garść się wzięliśmy i dalej na perony
Lecz zatrzymał nas na progu już znajomy zgrzyt i pisk
– To nie wasz pociąg! – ogłosiły megafony

Uwierzyliśmy megafonom
W końcu nie było nam tak źle
Po co stać w deszczu na peronie
Gdzie z wszystkich stron wichura dmie

Uderzyło nas jak gromem, spojrzeliśmy wreszcie w krąg
Choć już wiele, wiele świtów przeminęło
I patrzymy w starcze oczy powstrzymując drżenie rąk
Zadziwieni, gdzie się życie nam podziało

Wybiegamy na perony, lecz na torach leży rdza
Semafory hen pod lasem opuszczone
Żaden pociąg nie zabierze już z tej poczekalni nas
Milczą teraz niepotrzebne megafony

I gorzko się zapatrzyliśmy
W zabrane nam dalekie strony
I w duszach swych przeklinaliśmy
Tę łatwą wiarę w megafony