Prometeusz, Syzyf, Chrystus i bohaterowie „Wieży”. Moje refleksje na temat pielgrzymowania

Któż to jest pielgrzym? Słowo przywołuje na myśl człowieka, który porzucił spokojne i stabilne miejsce, w którym żył, i zdając się na wszelkie trudy oraz niewygody, wyrusza w niepewną, długą wędrówkę.

Po co wyrusza?

Pielgrzymuje się zawsze do jakiegoś sacrum, miejsca świętego, aby otrzymać łaskę poznania, zrozumienia – istoty rzeczy; tego, co najważniejsze. Oczywiście owo „sanktuarium” może mieć nie tylko postać fizyczną; to także metafora odnalezienia tej świętej przestrzeni, miejsca w sobie samym. Dlatego też największą duchową pielgrzymką jest wędrówka w poszukiwaniu siebie, własnej prawdy, może też celu, dla którego warto żyć.

Pielgrzymka zarówno w znaczeniu dosłownym, jak i metaforycznym to motyw często przewijający się przez karty literatury, poezji i prozy.

Postaci przywołane w temacie podejmują taką pielgrzymkę. Zajrzyjmy najpierw do mitów, które są do dzisiaj niewyczerpalną skarbnicą wątków i motywów, które funkcjonują w literaturze. Z nich możemy czerpać wzory ludzkich postaw i zachowań.

Jednym z najpiękniejszych mitów greckich jest historia Prometeusza. Legenda głosiła, że człowiek jest tworem jednego z tytanów — Prometeusza, który ulepił go z gliny pomieszanej ze łzami, duszę zaś dał mu z ognia niebieskiego, którego parę iskier ukradł z rydwanu boga słońca Heliosa. Człowiek był jednak nagi i słaby. Jego postać była wprawdzie obrazem bogów, brakowało mu jednak ich siły. Był bezradny wobec potęg przyrody, gdyż ich nie rozumiał. Widząc to Prometeusz ponownie zakradł się po ogień do niebieskiego spichlerza i przyniósł go na ziemię. Zapłonęły ogniska ogrzewając ludzi i płosząc drapieżne bestie. Prometeusz nauczył ludzi sztuk i rzemiosł. Zeus, zaniepokojony rosnącą niezależnością człowieka, rozkazał Hefajstosowi (kulawy bóg ognia, najbieglejszy we wszystkich kunsztach), stworzyć kobietę cudnej urody. Nadano jej imię Pandora (z greckiego — pan wszystko i doron — dar), gdyż bogowie obdarzyli ją urzekającymi cechami i właściwościami. Ze szczelnie zamkniętą puszką (lub beczką) stanęła Pandora przed chatą Prometeusza. Mądry tytan, podejrzewając podstęp, odprawił kobietę, ale przyjął ją do swego domu niezbyt mądry jego brat — Epimeteusz, Nie słuchał przestróg Prometeusza i otworzył puszkę Pandory, uwalniając z niej wszystkie choroby i nieszczęścia, które opanowały świat. Prometeusz odpłacił bogom podstępem za podstęp. Zabił wołu i podzielił go na dwie części. Mięso owinął skórą, kości nakrył tłuszczem. Część wybrana przez Zeusa miała być darem składanym bogom. Zeus wybrał tę, gdzie było więcej tłuszczu. Odtąd tłuszcz i kości składano bogom niebieskim. Bóg zemścił się okrutnie. Przykuto Prometeusza do ska­ły Kaukazu i codziennie zgłodniały sęp (lub orzeł) wyjadał mu wątrobę, która wciąż odrastała. Ostatecznie wyzwolenie tytana nastąpić mogło wówczas, gdy któryś z nieśmiertelnych zrzeknie się dla niego swojej nieśmiertelności. Był nim Chiron, przyjaciel Heraklesa, który go przypadkowo zranił w kolano zatrutą strzałą. Rana była nieuleczalna, Chiron nie mogąc wytrzymać bólu, zrzekł się nieśmiertelności na rzecz Prometeusza. Herakles skruszył okowy umęczonego tytana i wrócił mu wolność.

Z przytoczonego mitu zrodziło się pojęcie prometeizmu. Należy je rozumieć jako poświęcenie dla idei, jako postępowanie jednostki mające na celu dobro całej zbiorowości lub dobro ludzkości, a także jako wyraz buntu przeciwko potęgom wyższym i normom krępującym wolność ducha. Możemy stwierdzić, że życie Prometeusza to pielgrzymka w głąb siebie w poszukiwaniu wartości, dla których warto nawet poświęcić własne życie.

Drugi z wywołanych bohaterów mitologicznych to Syzyf, założyciel i król Koryntu, ulubieniec bogów często zapraszany na olimpijskie uczty. Ponieważ nie umiał dochować żadnej tajemnicy, zdradził pewnego razu rzecznemu bogu to, co usłyszał od Zeusa, a co ten skrzętnie ukrywał. Gdy za zdradę boskich tajemnic Zeus kazał Hadesowi sprowadzić skutego łańcuchami Syzyfa do Tartaru, ten uwięził Hadesa, co spowodowało, że śmierć straciła władzę nad wszystkimi ludźmi. Dopiero Ares uwolnił boga podziemi i przywrócił ład na świecie. Zanim Syzyf odszedł do krainy umarłych, szepnął żonie, aby nie pochowała jego zwłok. Przybywszy do pałacu Hadesa poprosił Persefonę, by mu pozwoliła na 3 dni powrócić na ziemię dla ukarania tej, która zaniedbała oddania mu ostatniej posługi.

Otrzymał zgodę, wrócił do domu i żył sobie spokojnie i dostatnio ani myśląc o powrocie do Tartaru. Dopiero Hermes sprowadził go siłą do krainy cieni. Za swe liczne sprawki odbywał straszliwą pokutę. Oburącz dźwigał olbrzymi głaz, pchał go pod górę, a kiedy był już u szczytu, kamień odwracał się i pod włas­nym ciężarem znowu spadał w dół. Bezowocna praca Syzyfa trwa­ła całe wieki. Stąd zrodziło się pojęcie syzyfowej pracy, będącej symbolem pracy wymagającej ustawicznych i najczęściej bezsku­tecznych wysiłków. Analizując motyw pielgrzymki możemy stwierdzić, że bohater zagłębia się we własną psychikę, oddaje pewnym refleksjom, tęsknotą za życiem.

JEZUS CHRYSTUS to następna z wywołanych postaci. To Syn Boży wszystkich wyznań chrześcijańskich. Głównym źródłem wiadomości o jego życiu i działalności są 4 Ewangelie (wg Mateusza, Marka, Łukasza, Jana). Jezusa zwano również Galilejczykiem (bo rozpoczął działalność nauczycielską w Galilei) i Nazarejczykiem (bo wychował się w Nazarecie). Ewangelie nie wypowiadają się na temat wyglądu Chrystusa. Najwcześniejsze wizerunki pochodzą dopiero z III w. Wcześniej pojawiał się w sztuce tylko jako symbol. Pierwsze wizerunki figuralne przedstawiają Chrystusa jako Pasterza z barankiem na ramieniu. Wizerunki Chrystusa nie były portretami indywidualnymi, ale przedstawiały idealną, klasyczną postać pięknego, kędzierzawego młodzieńca bez zarostu. Gdy chrześcijaństwo stało się po 313 religią państwową, młodzieńca zastępować zaczął stopniowo człowiek dojrzalszy i godniejszy.

Życie Jezusa było jedną wielką wędrówką ku zbawieniu innych, ku poświęceniu i udowodnieniu swojej siły i wielkości. Jego działalności to pewne znaki, które uprzedzają moc jego śmierci i zmartwychwstania.

W katechezie Kościoła jest obecna przypowieść ewangeliczna o dwóch drogach. Droga Chrystusa “prowadzi do życia”, droga przeciwna “prowadzi do 1970 zguby” (Mt 7, 13)Por. Pwt 30,15-20.. Wskazuje ona na znaczenie decyzji moralnych dla naszego zbawienia. “Są dwie drogi: jedna – droga życia, a druga – śmierci; zachodzi jednak między nimi zasadnicza różnica”Didache, 1, 1.. Pierwszym i 426 ostatecznym odniesieniem tej katechezy będzie zawsze sam Jezus Chrystus, który jest “drogą i prawdą, i życiem”, symbolem pielgrzymowania każdego chrześcijanina.

Opowiadanie Wieża G. Herlinga – Grudzińskiego zbudowane jest z dwóch planów akcji. Plan pierwszy to współczesność narratora – spędza on urlop we wsi w Piemoncie. Pragnie ciszy po misji wojskowej w Mediolanie i całej wojennej wrzawie. Mieszka w domku nauczyciela z Sycylii, który umarł pod koniec wojny. Nieopodal jest Wieża Strachu w Aoście, a z nią wiążą się stare podania: historia zagłodzonej przez męża księżniczki di Braganza i historia białej damy…

Plan drugi przenosi nas w daleką przeszłość XVIII wieku, to rekonstrukcja historii. Narrator znajduje i odczytuje pamiętnik de Maistre’a – opis historii trędowatego Lebbrosa – mieszkańca wieży z XVIII w. Lebbroso chorował na trąd – chorobę, która poraża, zniekształca twarz, lecz nie zabija tak szybko – skazuje na samotność. Lecz Lebbroso nie zawsze był sam. Wraz z nim cierpiała te same męki w wieży jego siostra. Pomagała mu siłą swojej wiary. Przygarnęli psa. Ludzie ze wsi ukamienowali zwierzę. Siostra Lebbrosa zmarła. Trędowaty pragnął popełnić samobójstwo, spalić wieżę, lecz odczytał ostatnie przesłanie siostry – prośbę o pokój, o postawę chrześcijanina, o wierność. Trędowaty godnie zniósł swoje cierpienie.

Dostrzec tu możemy cierpienie, okrucieństwo, ale i  postawy heroiczne. Wieża ma „ponadczasową” wymowę – losy Hioba, trędowatych z wieży, wreszcie – nauczyciela sycylijskiego powielają pewien bieg losu – jakby poddanie człowieka próbie, niezawinionym nieszczęściom. Człowiek musi nieść swój los – jak kamienny pielgrzym z Kielecczyzny, ale różne są reakcje ludzkie na strach, ból i cierpienie Kamienny pielgrzym stoi u stóp Świętego Krzyża i, jak głosi legenda, co rok posuwa się o ziarenko maku w swojej wędrówce na szczyt. Gdy dojdzie do celu, spełni misję i wówczas nastąpi koniec świata. Wspomnienie samotnego pielgrzyma, wrysowanego w krajobraz Kielecczyzny, obok trędowatego Lebbrosa i nieszczęśliwego nauczyciela nie jest przypadkowe. Kamienny pielgrzym uosabia i symbolizuje samotne istnienia, które podejmują swoją misję i posuwają się o ziarenko maku, choćby w poczuciu beznadziejności, lecz z pełnią wiary w zwycięstwo dobra i prawdy.

Każdy człowiek jest pielgrzymem i podąża przez życie, bohaterom opowiadania towarzyszą zaś cierpienie i samotność. Trędowaty Lebbroso podejmuje trud wędrówki, nauczyciel przyjmuje inną postawę.

W ten sposób zakończyłam swoją małą „pielgrzymkę” z wybranymi postaciami literackimi. Niepodobna oddać pełni odczuć z nią związanych. Dla każdego z nas jest ona inna i budzi różnorodne odczucia, bo różne są cele pielgrzymki i jej szlaki. Niektórzy szukają ojczyzny, inni chcą odkrywać nowe światy, jeszcze inni próbują odnaleźć samych siebie. Chociaż zazwyczaj z pielgrzymką łączy się podróż w sensie geograficznym, ma jednak przede wszystkim wymiar symboliczny. Co ciekawe, współczesna pielgrzymka jest często „podróżą w nieznane”. I choć wiadomo, dokąd doprowadzi, odwaga i pragnienie wiedzy oraz własnego rozwoju są tymi „pielgrzymimi kosturami”, które pomagają dojść do sacrum, do poznania boskości we własnej duszy.

A pielgrzym jako patron samotnych i cierpiących pątników wciąż podąża po swojej trasie jak symbol prawdziwego człowieczeństwa.

A.M.