„Przyjaciele” Adama Mickiewicza

  • Wiersz przedstawia historię dwóch młodych ludzi Leszka i Mieszka.
  • Stanowi niejako opowiadanie o pewnych osobach i niecodziennym wydarzeniu.
  • Występuje tu narrator, są cytaty i dialog.
  • Obaj młodzieńcy mieszkali w oszmiańskim powiecie na Litwie.
  • Byli ludźmi bardzo serdecznymi  i stanowili wzór przyjaciół dla innych.
  • Łączyła ich wzajemna zażyłość, jej przykładem było „dzielenie ziarnka na dwoje”.
  • Pewnego dnia podczas spaceru po lesie usłyszeli ryk niedźwiedzia.
  • Leszek wdrapał się na drzewo, poganiał kolegę, by ten zrobił to samo.
  • Niestety, Mieszek nie był tak sprawny, dlatego przerażony padł na trawę.
  • Niedźwiedź zbliżył sie do niego, ale odstraszył go zapach, który „mógł być skutkiem strachu”.
  • Po prostu Mieszek „narobił w spodnie”, a niedźwiedź Litwin mięsa nieświeżego nie je.
  • Kieguy zwierz się oddalił – Leszek zapytał mieszka,  co mu niedźwiedź szeptał do ucha.
  • Mieszek przytoczył przysłowie niedźwiedzie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
  • Sytuacja ujawniła, że młodzieńców wcale nie łączyła przyjaźń.
  • Wiersz mógłby mieć tytuł „fałszywa przyjaźń” albo „nieprawdziwa przyjaźń”.
  • Utwór stoi więc na pograniczu dwóch rodzajów (liryki i epiki).
  • Utwór składa się z trzech dłuższych strof.
  • Każda ma inną liczbę wersów.
  • Występują rymy dokładne.

Nie masz teraz prawdziwej przyjaźni na świecie;
Ostatni znam jej przykład w oszmiańskim powiecie.
Tam żył Mieszek, kum Leszka, i kum Mieszka Leszek.
Z tych, co to: gdzie ty, tam ja, – co moje, to twoje.
Mówiono o nich. że gdy znaleźli orzeszek,
Ziarnko dzielili na dwoje;
Słowem, tacy przyjaciele,
Jakich i wtenczas liczono niewiele.
Rzekłbyś; dwójduch w jednym ciele.

O tej swojej przyjaźni raz w cieniu dąbrowy
Kiedy gadali, łącząc swojo czułe mowy
Do kukań zozul i krakań gawronich,
Alić ryknęło raptem coś koło nich.
Leszek na dąb; nuż po pniu skakać jak dzięciołek.
Mieszek tej sztuki nie umie,
Tylko wyciąga z dołu ręce: „Kumie!”
Kum już wylazł na wierzchołek.

Ledwie Mieszkowi był czas zmrużyć oczy,
Zbladnąć, paść na twarz: a już niedźwiedź kroczy.
Trafia na ciało, maca: jak trup leży;
Wącha: a z tego zapachu,
Który mógł być skutkiem strachu.
Wnosi, że to nieboszczyk i że już nieświeży.
Więc mruknąwszy ze wzgardą odwraca się w knieję,
Bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je.

Dopieroż Mieszek odżył… „Było z tobą krucho! –
Woła kum, – szczęście, Mieszku, że cię nie zadrapał!
Ale co on tak długo tam nad tobą sapał.
Jak gdyby coś miał powiadać na ucho?”
„Powiedział mi – rzekł Mieszek – przysłowie niedźwiedzie:
Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”.