„W Polskę idziemy”

„W Polskę idziemy” to znana i lubiana piosenka spopularyzowana przez aktora Wiesława Gołasa. Autorem tekstu piosenki „W Polskę idziemy” jest Wojciech Młynarski. Muzykę do tej piosenki skomponował Jerzy Wasowski. Utwór stał się symbolem towarzyskich, lekkich spotkań oraz nostalgicznego podejścia do życia codziennego w PRL-u. Piosenka utrzymana jest w lekkim, kabaretowo-satyrycznym tonie, z wyraźnym rytmem i łatwo wpadającą w ucho melodią. Opowiada o mężczyźnie, który – choć ma dom, rodzinę i obowiązki – od czasu do czasu „idzie w Polskę”, czyli rusza w drogę, by oderwać się od codzienności i przeżyć coś nieprzewidywalnego. To ironiczna opowieść o słabościach, tęsknotach i potrzebie swobody. Mimo humorystycznego tonu, utwór porusza temat wolności, ucieczki od rutyny i życiowych kompromisów. Jest swoistym komentarzem do ówczesnej obyczajowości.

Piosenka stała się kultowym elementem polskiej kultury popularnej, cytowana i rozpoznawalna do dziś. Jej tytułowy zwrot „W Polskę idziemy” wszedł nawet do języka potocznego jako określenie spontanicznej wyprawy czy towarzyskiego wyjścia „w miasto”.  Utwór niesie  głębszy przekaz o ludzkich potrzebach – wolności, przygodzie, ucieczce od schematów. Z humorem i nostalgią opowiada o rzeczywistości, która mimo upływu lat wciąż może być bliska wielu ludziom.

W tygodniu to jesteśmy cisi jak ta ćmaW tygodniu to nam wszystko wisi aż do dnaA jak się człowiek przejmie rolą sam pan wiszTo zaraz plecy go rozbolą albo krzyż
W tygodniu to jesteśmy szarzy jak ten dymW tygodniu nic się nie przydarzy bo i z kimI życie jak koszula ciasna pije nasAż poczujemy mus i raz na jakiś czas
W Polskę idziemy drodzy panowieW Polskę idziemyNim pierwsza seta zaszumi w głowieDrugą pijemyDo dna jak leciZa fart za dzieciZa zdrowie żonyByło nie byłoW to głupie ryłoW ten dziób spragniony
Świat jak nam wisiał tak teraz nie jest nam wszystko jednoŚledziem się przeje kumpel się śmieje dziewczyny blednąŚwierzbią nas dłonie i oko płonie lśni jak pochodniaAż w nowy tydzień świt nas wygoni no a w tygodniu
W tygodniu bracie wolno goisz kaca festBo czy się stoi czy się leży jakoś jestW tygodniu kleją ci się oczy boli krzyżA wyżej nerek nie podskoczy sam pan wisz
W tygodniu żony barchanowe chrapią w nocA ty otulasz ciężką głowę ciasno w kocI rano gapisz się na ludzi okiem złymGdy nagle coś się w tobie budzi i jak w dym
W Polskę idziemy drodzy panowieW Polskę idziemyNim pierwsza seta zaszumi w głowieDo ludzi lgniemySłuchaj rodakuCichoCzerwone maki serce ojczyznaTrzaska koszula tu szwabska kulaTu popatrz blizna
Potem wyśnimy sen kolorowy sen malowanyZ twarzą wtuloną w kotlet schabowy panierowanyMy pełni wiary choć łeb nam ciąży ciąży jak ołówŻe żadna siła nas nie pogrąży orłów sokołów
A potem znów się przystopuje i znów gazI społeczeństwo nas szanuje lubią nasUśmiecha się najmilej ten i ówTak rośnie rośnie nasz przywilej świętych krów
Niejeden to się nami wzrusza słów mu brakRubaszny czerep ale dusza znany faktNas też coś wtedy dołku ściska wilgnie wzrokBracia rodacy dajcie pyska równać krok
Lewa
W Polskę idziemyW Polskę idziemy bracia rodacyTu się psia nędza nikt nie oszczędzaOdpoczniesz w pracyW pracy jest mikro mikro i przykroTu goudą spływaCham lub bohaterPolska sobotnia alternatywa
Gdy dzień się zbudzi i skacowani wstaną tytaniI znowu w Polskę bracia kochani nikt nas nie zganiNikt złego słowa Łomża czy NakłoNam nie bałaknieJakby nam kiedyś tego zabrakłoNie nie zabraknie