„27 śmierci Toby’ego Obeda” – Joanna Gierak-Onoszko

Co czytacie w długi weekend? Ja właśnie skończyłam ciężkie „27 śmierci Toby’ego Obeda” i szukam czegoś bardziej weekendowego  #literaturapolska #dokument #reportaż #readnbreathe #ab #asiabudzicka #trudne #polecam

Uzupełniam:

„27 śmierci Toby’ego Obeda”, nagradzany reportaż Joanny Gierak-Onoszko to lektura niełatwa i nielekka. Nawet jeśli gdzieś tam czasem pojawi się iskierka nadziei dosyć szybko gaśnie.

Rzecz traktuje o Kanadzie, ale innej niż ta, którą zazwyczaj mamy w myślach. A konkretnie o systemie kanadyjskich szkół z internatem, założonych w pierwszej połowie XIX wieku ku krzewieniu europejskich wartości wśród rdzennej ludności, prowadzonych głównie przez kościoły. Czyli nazywając rzecz wprost o systemie, który powstał w celu wyplenienia rdzennej kultury i wierzeń pierwszych narodów Kanady.

Dzieci odbierano rodzicom i próbowano przymusowo „ucywilizować” – przywożone do internatów, często z dala od domów dzieci traciły kontakt z rodzicami, społecznością, językiem przodków. Zakazywano im kontaktów z rodzeństwem oraz używania imion – dostawały numery. Nie dostawały edukacji, a raczej przygotowanie do pracy jako tania siła robocza w przyszłości.

Szkoły finansowane były przez państwo, położone często na odludziu, praktycznie bez kontroli nad tym co się w nich działo. A to co się w nich działo jest trudne do czytania i pojęcia. Gehenna tych dzieci wiele z nich złamała już na zawsze, często wpływając nawet na ich potomków.

Przez wiele lat Kanada, jako państwo, udawała, że nic nie wie. Potem nie ułatwiała za bardzo dochodzenia prawdy. Proces był długi, jego opis budzi frustrację i poczucie niedosytu – nie ma się poczucia, że sprawiedliwości stało się zadość. To nie jest przemiła, tolerancyjna i otwarta Kanada Justina Trudeau.

Niemniej jednak państwo stara się i zrobiło wiele, być może więcej niż inne kraje w podobnej sytuacji, które albo nie rozliczyły się jeszcze ze swoją kolonialną przeszłością, albo są gdzieś w drodze.

Przeprosił i działa w kierunku zadośćuczynienia również kościół protestancki. Zgadnijcie kto pozostaje niewzruszony na krzywdy wyrządzone tym dzieciom w prowadzonych przez siebie szkołach?

Autorka wskazuje, że wiele obecnych problemów rdzennych Kanadyjczyków związanych z uzależnieniami czy wysoką liczbą samobójstw może mieć swoje źródła w tych piekielnych miejscach.

To warta uwagi książka, szczególnie dla osób lubiących reportaże. Jedyne co mogę jej zarzucić to wracanie do tych samych wątków, jakby autorka chciała nam je wbić do głowy – zupełnie niepotrzebnie, tego nie da się „odczytać”.

Polecam. AB

Recenzja pochodzi od zaprzyjaźnionych fanek czytania  z Read&Breath