„Czerwona Ziemia” Marcin Meller

SPOJERY
Pierwsza książka Marcina Mellera, którego cenię bardzo jako felietonistę, jest niestety rozczarowująca na wielu poziomach. Wydaje mi się, że autor chciał w niej zbyt wiele zmieścić i przez to zabrakło flow, postaci są dosyć płaskie a intryga mało porywająca.
W założeniu jest to, chyba (?) kryminał, ale oprócz kryminalnego (niezbyt dobrego) wątku autor wcisnął tu także wątki:
– miłosny (brat ukochanej każe głównemu bohaterowi zostawić ją w spokoju i ten… zostawia ją w spokoju 🤷🏻‍♀️),
– geopolityczny (sytuacja polityczna w Ugandzie i sąsiedztwie) nawet stosunkowo ciekawy,
– sensacyjny (dziennikarz z Polski wychodzi cało ze wszystkich zasadzek i innych opałów przygotowanych przez zaprawionych w bojach partyzantów np., załatwiając wszystkich 🤦🏻‍♀️),
– korupcyjny, w Polsce, gdzieś tam w tle, w ogóle niezrozumiały i niepotrzebny.
Język jest słabszy niżby się można było spodziewać po doświadczonym felietoniście, flow się rwie 🤷🏻‍♀️
Można to przeczytać, ale jak dla mnie sporo rozczarowanie i piszę to z żalem.
Jedyna zaleta to zwrócenie mojej uwagi na tę część Afryki. Ale to robi lepiej ostatnia książka Kena Folletta „Never”, którą polecam dla odmiany.
Trzymam kciuki za Marcina Mellera, żeby następnym razem poszło lepiej, bo potencjał, wydaje mi się, ma 🙂
Recenzja pochodzi od zaprzyjaźnionych fanek czytania  z Read&Breath