Dyscyplina a małe dzieci

Rodzice i wychowawczynie przedszkoli stają często wobec zmian i zaburzeń  w rozwoju dzieci w wieku przedszkolnym. Konieczność dorastania, która jest niewątpliwie najbardziej podstawowym popędem całej istoty dziecka, jest w całym tego słowa znaczeniu potrzebą, której dorosły nie potrafi zaspokoić bezpośrednio, za pomocą rozumowania, dyskusji, opieki fizycznej lub wszelkich innych metod i środków.[1]

Najlepsze co mogą uczynić rodzice, wychowawczynie i w ogóle wszyscy dorośli   w celu ułatwienia rozwoju dziecka, to taktowne i dyskretne oddziaływanie wychowawcze i usuwanie się często na drugi plan, aby umożliwić samemu dziecku wypróbowanie własnych sił w porywającej i niebezpiecznej przygodzie, jaką jest życie, ograniczając się do niesienia pomocy, wyjaśniania norm i postaw społecznych lub do wyrywania dziecka z grożącego mu realnego niebezpieczeństwa.[2]

Dzieci odczuwają jednak potrzebę oparcia się na autorytecie dorosłych, na dyscyplinie, która stanowi dla nich najpierw ramy ustalonego trybu życia rodzinnego, konieczne dla regularnego i prawidłowego zaspokajania ich potrzeb fizycznych. Wymagają one pewnych rozsądnych i zdecydowanych nakazów, które wytyczają granice ich myślom i niebezpiecznym pragnieniom, a ogarnia je niepokój, jeżeli ten autorytet i ustalony porządek zniknie, zachwieje się lub pogrąży w sprzecznościach. Jednakże autorytet, tak konsekwentny i racjonalny sam przez się, wywołuje reakcje agresywności i niepokoju, jeżeli ma charakter neutralny lub wrogi. Niejednokrotnie dorośli rozumieją doskonale dziecko w dziedzinie umysłowej, ale mimo głębokiego przywiązania wywierają  w końcu bardziej szkodliwy wpływ na jego rozwój niż osoba niewykształcona, ale pełna czujności i skora zarówno do karania dziecka, jak i do okazywania mu swego uczucia.[3]

Najlepiej zilustruje to sposób traktowania niektórych problemów trudności dziecięcych. Pierwsze „kłamstwo” dziecka, męczące sny, jakie je dręczą od czasu do czasu, fazy uporu, trudności z jedzeniem, wybuchy agresywności i krnąbrności, ciekawość własnego ciała, pierwsza „kradzież”, zazdrość o brata lub siostrę, te wszystkie normalne przejawy lub jedne z nich mogą, gdy ujmie się je niewłaściwie, stać się początkiem zaburzeń, które zahamują chwilowo lub na stałe postępy w dojrzewaniu. Bardzo często rodzice i wychowawcy widzą oznaki nerwowości w każdym przelotnym odchyleniu od „normy” i są przerażeni, zgorszeni lub zmartwieni, co zwiększa jedynie trudności dziecka. Materiał ludzki jest niezwykle podatny na wpływy i łatwo się przystosowuje, i ie jeśli dzieci podporządkowane są stałej i konsekwentnej dyscyplinie rodzinnej, jeśli mają okazję do wielu różnorodnych zabaw i żyją w ciepłej atmosferze sympatii, udaje im się prawie zawsze przezwyciężyć zaburzenia rozwojowe związane z procesem wzrostu. Rodzice i wychowawcy muszą przede wszystkim mieć głębokie zaufanie i wiarę w to, że dzieci potrafią same pokonać trudności. Zwłaszcza wychowawczynie powinny przyjąć postawę na tyle bezstronną, aby uznawać dużą różnorodność sposobów i form rozwoju swych wychowanków i kochać rozmaite dzieci, widząc w nich istoty ludzkie.[4]

[1] M. Babich, Jak  współpracować z rodzicami „trudnych” dzieci?, Warszawa 2002, s. 51.

[2] M. Horsonek, Wpływ rodziny na dojrzałość dziecka [w:] Życie Szkoły, nr 8, 2001, s. 505.

[3] Śliwińska T., Odnaleźć drogę do dziecka,  Warszawa 1990, s. 49.

[4] I. Dudzińska (red.), Metodyka wychowania w przedszkolu, Warszawa 1989, s. 68.

Jola