„Nie jesteśmy samoistni, jesteśmy tylko funkcją innych ludzi, musimy być takimi, jakimi nas widzą”

Są to słowa W. Gombrowicza, dowód na to, że nasza osobowość kształtuje się przez opinię innych ludzi. Niestety, często hamuje ona nasz wewnętrzny rozwój. Unicestwia próby samodoskonalenia. Potwierdzeniem tej tezy może być historia bohatera-narratora powieści „Ferdydurke”, trzydziestoletniego początkującego pisarza. Jego pierwszy debiut „Pamiętnik z okresu dojrzewania” spotkał się z silną krytyką opinii publicznej. Autor zyskał miano niedojrzałego, nie potrafiącego stworzyć klarownej i poważnej powieści. Staje się to jego głównym problemem. Po długich rozmyślaniach podejmuje odważną decyzję napisania kolejnej książki. Ma być ona dowodem na jego pomysłowość i niezależną twórczość. Chce stworzyć dzieło ukazujące prawdziwy obraz jego duszy, nieograniczony przez żadną opinię.
Niestety dalsze rozważania nad urzeczywistnieniem marzeń zostają przerwane przez profesora T. Pimko, który niespodziewanie wchodzi do pokoju.
Czytelnik bez problemu dostrzega specyficzny stosunek nauczyciela do bohatera. Pimko traktuje go jedynie jako niepoprawnego, małego Józia. Narrator nie potrafić udowodnić swojego rzeczywistego „ja”. Zdominowany przez profesora zaczyna zachowywać się jak uczeń. Coraz głębiej wnika w „świat błędnych wyobrażeń”. Trafia do szkoły. Obserwuje kolegów poddawanych próbom narzucenia im naiwnego i dziecinnego sposobu bycia. Nauczyciele stosują wobec nich przeróżne metody wychowawcze, mające doprowadzić ich do takiej formy. „Nie ma nic lepszego od matki za płotem na chłopca w wieku szkolnym. Nikt nie wydobędzie z nich bardziej świeżej i dziecięcej pupy niż matka dobrze ulokowana za płotem”.
Autor podkreśla często zjawisko upupienia – usilnego zmuszania do popadania w niedojrzałość. Uczniowie nie mają prawa normalnie rozwijać się, kształtować swoich poglądów, myśleć samodzielnie, analizować. Stają się jakby więźniami absurdalnych wizji grona pedagogicznego. Nie wolno im sprzeciwiać się ustalonym kanonom szkolnym. Muszą akceptować wszystkie wnioski wysuwane przez nauczyciela, nawet jeśli nie są one niczym poparte.
Doskonały przykład to lekcja j. polskiego prowadzona przez profesora Bladaczkę. Po wyrecytowaniu analizy tematu każe wyuczyć się swoim podopiecznym tezy, według której:
„Kochamy Słowackiego i zachwycamy się jego poezją, gdyż Słowacki wielkim poetą był”. Klasa bezmyślnie powtarza te słowa. Jedyny sprzeciwiający się, Gołkiewicz, otwarcie wyraża swój odmienny pogląd na poezję romantyczną. Według niego nikt jej nie czyta inaczej, jak pod przymusem. Nie chce ulec presji nauczyciela. Ostatecznie jednak ta chwilowa chęć wybicia się z ogólnego, programowo przyjętego poglądu zostaje stłumiona.
Podobnie dzieje się na lekcji łaciny, podczas której uczniowie mają za zadanie przyswoić sobie, że końcówka passivi futuri trzeciej koniugacji „kształci inteligencję, rozwija intelekt, wyrabia charakter, doskonali wszechstronnie i brata z myślą starożytną”.
Młodzi ludzie nie wiedzą, dlaczego akurat tak się dzieje. Ich dociekliwość jest notorycznie tłumiona przez przymusowe narzucanie konkretnych poglądów.
Na podstawie relacji szkolnych Gombrowicz doskonale ilustruje zależności człowieka od otoczenia. Udowadnia, jak często ogromny wpływ wywiera na nas spojrzenie i opinia innych.
Taką sytuację dostrzeżemy np. w „Chłopach” W. Reymonta, gdzie grupą wywierającą presję na jednostkę jest gromada wiejska. W jej oczach Jagna istnieje jedynie jako młoda rozpustnica, którą trzeba wypędzić ze wsi, aby nie szerzyła zgorszenia. Dziewczyna nie ma prawa postępować inaczej, niż by sobie tego życzyła społeczność. Każdy bowiem nieodpowiedni krok spotka się z wrogością.
Z kolei S. Wokulski, bohater „Lalki” B. Prusa pozostanie na zawsze kupcem-dorobkiewiczem na arenie życia arystokratycznego. Nigdy nie uzyska zgody otoczenia na ubieganie się o rękę Izabeli Łęckiej. Nikt nie zwraca uwagi na jego pracowitość, szczerość, a także na trudności, z jakimi musiał walczyć, aby zdobyć majątek. Traktowany ironicznie, zawsze będzie widziany jako „ubogi absztyfikant”.
Dlatego zgadzam się z gombrowiczowską interpretacją zależności międzyludzkich. Niezależnie od pracy, którą włożymy w budowę własnej oryginalności, samodzielności, będziemy ciągle podporządkowani opinii środowiska. Każde nasze działanie związane z realizacją własnych pomysłów niejednokrotnie zostanie stłumione przez przyjęte powszechnie poglądy.

„Istota ludzka nie wyraża się w sposób bezpośredni i zgodny ze swoją naturą, ale zawsze w jakiejś określonej formie, i formy owe, ów styl, sposoby bycia nie jest tylko z nas, lecz jest nam narzucony z zewnątrz – i oto dlaczego ten sam człowiek może objawiać się na zewnątrz mądrze albo głupio, nerwowo lub anielsko, dojrzale albo niedojrzale, zależnie od tego, jaki styl mu się napatoczy i jak uzależniony jest od innych ludzi”.
W. Gombrowicz


[ET]