„Pamiętnik z powstania warszawskiego” Mirona Białoszewskiego

„Pamiętnik z powstania warszawskiego” stanowi zapis przeżyć samego poety i innych warszawiaków, będących świadkami tego niezwykłego zrywu patriotycznego w stolicy w 1944 roku.

Akcja toczy się w czasie 62 dni powstania, a miejscem akcji jest Stare Miasto i Śródmieście w Warszawie.

Białoszewski napisał ten utwór wiele lat po wojnie, z perspektywy cywila, który nie angażuje się w walkę, pragnąc jedynie ocaleć z tego koszmaru, powstał 23 lata od opisywanych wydarzeń. Jednak ten czasowy dystans nie burzy wiarygodności utworu, Białoszewski doskonale pamięta fakty, dba o ścisłość czasową i topograficzną, gdy nie jest pewny daty – waha się.

„Pamiętnik …” obrazuje warszawską codzienność tamtego okresu (ostrzał artyleryjski, bombardowania, piwniczne życie, problemy ludzi, brak żywności i możliwości zaspokojenia potrzeb).

Bohater nie składa wielkich obietnic, nie boi się mówić o strachu i nie używa wielkich patetycznych słów.

Forma pamiętnika narzuca tożsamość narratora i bohatera, narracja prowadzona jest z perspektywy 23 lat po wojnie (rok 1967).

Akcja utworu rozpoczyna się w dniu wybuchu powstania, a kończy 2.10.1944 roku. Miejscem wydarzeń jest Warszawa, jej dzielnice, ulice, domy, schrony i piwnice. Topografia została tu niezwykle dokładnie określona: Starówka, Wola, Muranów itd. Losy narratora, Mirona, są typowymi dla mieszkańców Warszawy. Bohater nie brał bezpośredniego udziału walkach, ale pomagał transportować rannych, budował barykady, zdobywał dla żołnierzy wodę i pożywienie. Jako narrator koncentruje się na najprostszych przejawach życia w bombardowanym mieście, rejestruje najmniejsze wydarzenia z maksymalną wiernością. W mistrzowski sposób nadaje jednostkowym, z pozoru banalnym faktom znaczenie głębsze, a poprzez to ukazuje świadomość ludzi, którzy walczą o przetrwanie.

Forma narracji zbliżona jest do mowy potocznej (onomatopeje, anakoluty, przejęzyczenia, neologizmy, urywana składnia, wykorzystanie takich znaków interpunkcyjnych jak pauzy, wykrzykniki, wielokropki, jako emocjonalne dopełnienie treści), narrator ogranicza komentarz, nie ocenia, a jedynie prezentuje fakty. W ten sposób demitologizuje czas powstania i ukazuje, jak ludzie odnajdywali sens i dawne wartości w koszmarnym czasie powstania:

  • wierzyli w Boga i uciekali się w modlitwę,
  • starali się być solidarni i lojalni wobec tych, z którymi dzielili los,
  • angażowali się w organizowanie życia, zdobywanie żywności, gotowanie, szukanie bezpiecznych miejsc.

Język mówiony w utworze dostosowany jest do narracyjnej relacji, trzeba pamiętać, że nie jest to mechaniczna rejestracja wydarzeń powstańczych, ale przemyślana i zamierzona świadomie konstrukcja. Bardzo często przestawione obrazy są niejako akustyczne, dzięki zastosowanym onomatopejom (np. „wh…sz…wh rzsz…, wiu wiuuu wiuuuuu”), przytoczonym okrzykom (np. „O Jezu”, „Niewypał”). Elementem tych obrazów jest odliczanie do dziesięciu przed uderzeniem bomby, napięcie ludzi ukrywających się w schronie, opisów ich reakcji na różne sytuacje (np. bieg do piwnicy, chaotyczne rzucanie się do przejścia). Wszystkie te zabiegi maja odtworzyć tę straszną powstańczą rzeczywistość.

Cechy języka narratora to:

  • wypowiedzenia niepoprawnie zbudowane, nielogiczne (np. „Wchodzimy w wypalony, całkiem wypalony, zawalony – tylko te piony sterczą – front”),
  • słownictwo i frazeologia okupacyjna, powstańcza (np. „gołębiarz, barykada, macanie po linii, Niemra, ausweis”),
  • wykrzyknienia (np. „Powiśle padło!”, „Zaraz, zaraz, zaczekajcie!”),
  • zdania pytające (np. A w gruzach?”, „A babcia Frania?”),
  • powtórzenia i nawrócenia (np.” To gdzie teraz?”, „Idziemy pod Miodową, idziemy pod Miodową”),
  • krótkie urywane zdania (np. „Już gdzieś…”, Na razie…”),
  • konstrukcje eliptyczne, równoważniki zdań (np. „Rynek w trójkąt”, „Jednak spokojniej”),
  • rzeczowniki odczasownikowe wyrażające czynności i jednocześnie sugerujące ich powtarzalność (np. „położenie się, patrzenie, stanie”, „Śpiewanie. Błaganie. Stanie”),
  • pauzy (np. „w samych kratach – klatach pod kolejami szły  długie – na takich belach szuru-buru, co skakały i kurzyły – bo drewno – fury…”).