„Radość pisania” Wisławy Szymborskiej

  • Wiersz pochodzący z tomu „Sto pociech” (1967).
  • Utwór z gatunku liryki refleksyjnej.
  • Stanowi przykład utworu autotematycznego, gdzie i tematem wiersza twórca czyni siebie siebie i swoją pracę artystyczną.
  • Tematem wiersza jest praca literata, rozważania o sztuce poetyckiej.
  • Poetka przedstawia tworzenie nowego fikcyjnego świata.
  • Podmiotem lirycznym jest pisarz, kreator świata przedstawianego.
  • Zastanawia się dokąd biegnie sarna, którą właśnie opisuje, a która stworzyła jego wyobraźnia.
  • Wskazuje, ze twórca moa naprawdę ogromne możliwości, tworzy nowy świat, obrazuje tez ten realny, prawdziwy, ma władzę na postaciami stworzonymi przez siebie, tworzy dzieło, być może nieśmiertelne.
  • Strofy mają zróżnicowaną budowę, a wersy niejednakową liczbę sylab.
  • Jest to wiersz biały, cez rymów.
  • Poetka zastosowała środki artystyczne, między innymi: epitety (np. „„napisana sarna”), porównania (np. „jej pyszczek odbije jak kalka”), pytania retoryczne (np. „„dokąd biegnie ta napisana sarna przez napisany las?”), animizacje (np. „cisza szeleści po papierze”), metafory (np.„zbiec po stromym piórze”, „napisany las”).

Do­kąd bie­gnie ta na­pi­sa­na sar­na przez na­pi­sa­ny las?
Czy z na­pi­sa­nej wody pić,
któ­ra jej pysz­czek od­bi­je jak kal­ka?
Dla­cze­go łeb pod­no­si, czy coś sły­szy?
Na po­ży­czo­nych z praw­dy czte­rech nóż­kach wspar­ta
spod mo­ich pal­ców uchem strzy­że.
Ci­sza – ten wy­raz tez sze­le­ści po pa­pie­rze i roz­gar­nia
spo­wo­do­wa­ne slo­wem „las” ga­łę­zie.

Nad bia­łą kart­ką cza­ją się do sko­ku
li­te­ry, któ­re mogą uło­żyć się źle,
zda­nia osa­cza­ją­ce,
przed któ­ry­mi nie bę­dzie ra­tun­ku.

Jest w kro­pli atra­men­tu spo­ry za­pas
my­śli­wych z przy­mru­żo­nym okiem,
go­to­wych zbiec po stro­mym pió­rze w dół,
oto­czyc sar­nę, zło­żyć się do strza­łu.

Za­po­mi­na­ją, że tu nie jest ży­cie.
Inne, czar­no na bia­łym, pa­nu­ją tu pra­wa.
Oka­mgnie­nie trwać bę­dzie tak dłu­go, jak ze­chce,
po­zwo­li się po­dzie­lić na małe wiecz­no­ści
peł­ne wstrzy­ma­nych w lo­cie kul.
Na za­wsze, je­sli każę, nic się tu nie sta­nie.
Bez mo­jej woli na­wet liść nie spad­nie
ani źdźbło się nie ugnie pod krop­ką ko­pyt­ka.

Jest więc taki świat,
nad kto­rym los spra­wu­je nie­za­leż­ny?
Czas, kto­ry wią­że łań­cu­cha­mi zna­ków?
Ist­nie­nie na mój roz­kaz nie­ustan­ne?

Ra­dość pi­sa­nia.
Moż­ność utrwa­la­nia.
Ze­msta ręki śmier­tel­nej.