„Saturnin” Jakub Małecki

Wyczekiwałam nowej powieści Jakuba Małeckiego, a jak już ją miałam to przekładałam sobie tę przyjemność w czasie. Żeby nie czytać w biegu 🙂
Bo u Małeckiego jest prosto i powoli i chyba w tym jest urok jego książek, których jestem fanką. Lubię jego podejście do języka i tempa, prowadzenie historii w kilku liniach czasowych i wybór małych-wielkich tematów.
Tym razem również czytałam z przyjemnością, ale trochę też z poczuciem lekkiego zawodu. O ile każda poprzednia książka pozostawała we mnie jeszcze na jakiś czas, wracałam do niej myślami, miałam ulubione fragmenty czy cytaty, tutaj, niestety, tak nie jest. Ta historia niczym się, niestety, nie wyróżnia, może oprócz języka.
Powieść opowiada o dwóch pokoleniach mężczyzn Saturninie i jego dziadku, którzy z różnych powodów nie mogą sobie znaleść miejsca w życiu, a bardzo chcą, żeby wszyscy ich lubili. Przyjmują wszelkie zdarzenia w swym życiu ze spokojną rezygnacją, szczególnie Saturnin, w dziadku przynajmniej w młodości płoną jakieś uczucia.
Z żalem piszę #można zamiast trzeba, bo bardzo kibicuję Małeckiemu. Tutaj po prostu nic mnie nie porwało.
#AB

Recenzja pochodzi od zaprzyjaźnionych fanek czytania  z Read&Breath