„Tam, na błoniu, błyszczy kwiecie”

Piękna piosenka ułańska, której autorem tekstu jest Franciszek Kowalski, żołnierz, podoficer  legii litewsko-wołyńskiej.  Tekst po raz pierwszy drukiem wydano w zbiorze „Miecz i lutnia, czyli śpiewy wolności wolnego Polaka” w 1831 roku.  Autorstwo melodii przypisywane jest hrabiemu Wenzelowi Robertowi Gallenbergowi, twórcy zapomnianych już dziś baletów. Melodia ma charakter koncertowego kujawiaka.

Tam, na błoniu, błyszczy kwiecie,
Stoi ułan na wedecie,
A dziewczyna jak malina,
Niesie koszyk róż.

Stój, poczekaj, moja duszko,
Skąd tak drobną stąpasz nóżką?
– Jam z tej chatki, rwałam kwiatki,
I powracam już.

Próżne twoje są wymówki,
Pójdziesz ze mną do placówki,
– Ach ja biedna, sama jedna,
Matka czeka mnie.

Stąd Moskale o pół mili
Może ciebie namówili,
– Jam nieboga, wcale wroga
Nie widziałam, nie!

Może kryjesz wrogów tłuszczę,
Daj buziaka, to cię puszczę.
– Jam nie taka, dam buziaka;
Jeno z konia zsiądź.

Z konia zsiądę, prawo złamię,
Za to kulą w łeb dostanę.
– Gdyś tak prędki, do tej chętki,
Bez buziaka bądź!

Choć mnie życie ma kosztować,
Muszę ciebie pocałować.
– Żal mi ciebie, jak Bóg w niebie,
Bo się zgubisz sam.

A jak służbę mą porzucę
I szczęśliwie z wojny wrócę?
– Bądź spokojny, wrócisz z wojny,
Pocałunek dam.

Gdy szczęśliwie wrócę z boju,
Gdzież cię szukać mam w pokoju?
– Tu w tej chatce, przy mej matce,
Nad tą rzeczką wzwyż.

Lecz gdy zginę w polu snadnie,
To buziaczek mi przepadnie!
– Wierna tobie, na twym grobie,
Ucałuję krzyż!