Motyw cierpienia na wybranych przykładach z literatury różnych epok

Motyw cierpienia na wybranych przykładach z literatury różnych epok

               Cierpienie to negatywny stan psychiczny, fizyczny i emocjonalny doświadczany często jako ból (fizyczny), nieprzyjemne doznanie ciała. Cierpienie psychiczne wiąże się natomiast z doświadczaniem negatywnych emocji takich jak lęk, poczucie krzywdy, smutek, czy żal. Uważa się, że naturalne właściwości istot żywych powodują, że dążą one do przyjemności, a unikają cierpienia (bólu fizycznego). Cierpienie uznawane jest za dotkliwą formą zła, gdyż paraliżuje lub niszczy szanse rozwoju człowieka.

Motyw cierpienia to temat licznych dzieł artystycznych wszystkich epok, co może świadczyć  o tym, że nauka nie potrafi w wyczerpujący  sposób dać odpowiedź na podstawowe ludzkie pytanie: dlaczego cierpimy?  Twórcy próbowali więc nie tylko uzasadnić istnienie cierpienia, ale i odpowiedzieć, jak sobie z nim poradzić i czy należy się na nie godzić.

Już jeden z najstarszych zapisów myśli ludzkiej, Biblia, podejmuje ten problem, co świadczy o jego doniosłości. To właśnie tam znajduje człowiek uzasadnienie cierpienia. Okazuje się, że on sam doświadczenie to na siebie zsyła. Nieprzestrzeganie boskich zakazów przez pierwszych ludzi kończy się dla nich tragicznie – wygnaniem z raju, miejsca, w którym nie znali oni bólu. Słowa wypowiedziane przez Boga w momencie wygnania wyraźnie wskazują na źródło cierpienia: mężczyzna w trudzie będzie pracował, a kobieta rodzić w bólu.

Nie sposób nie wspomnieć o cierpieniu Chrystusa – syna bożego i Odkupiciela ludzkości, który cierpiał za grzechy wszystkich ludzi.  Ten fakt  stał się ważnym motywem religii, sztuki i kultury – obdarzony głębokim sensem.  A czy można mówić o Chrystusie, gdy rozprawiamy o zwykłym ludzkim cierpieniu? Tak – bo to syn boży, to także człowiek, który cierpiał po ludzku.

Teraz chciałbym przywołać biblijną postać Hioba kojarzoną  przede wszystkim z niespodziewanym nieszczęściem spadającym na bogobojnego człowieka. Bóg ciężko doświadczył swego sługę w wyniku zakładu z szatanem, że Hiob nie ugnie się pod brzemieniem nieszczęść i nie przestanie służyć swemu Panu. I rzeczywiście  – Hiob – doświadczony trądem, utratą rodziny, majątku i brakiem wsparcia od przyjaciół, pozostał posłuszny bogu i dlatego Bóg na nowo sowicie go wynagrodził pomnażając jeszcze jego poprzedni majątek.

Hiob stał się symbolem godności, pokory i pełnego zaufania do Boga, nieugiętej wiary i cierpliwości. Jest też symbolem nowego podejścia do cierpienia, które nie zawsze jest karą zawinioną. Niekiedy bowiem – nieszczęścia, utrata zdrowia, najbliższych i majątku – jest jedynie ciężką próbą. Hiob stał się archetypem[1] losu ludzkiego, według którego należy przyjąć wszystko, co Bóg nam zsyła, nikt bowiem nigdy nie obiecywał człowiekowi, że życie polega tylko na szczęściu. Cierpienie jest jego nieodłączną częścią.

Mądrość Hioba odnajdujemy także w Trenach[2] J. Kochanowskiego, które są niezwykle emocjonalnym zapisem żalu po stracie dziecka.  Ten ogromny żal i ból przeradza się w wielki kryzys filozoficzny. Powoduje zwątpienie we wszystko, w co do tej pory ojciec wierzył, dla którego utrata ukochanej Urszulki jest utratą części własnej duszy, braku spokoju i pociechy. Rozpacz i nieukojony ból  powodują u podmiotu lirycznego zwątpienie w ład świata, w końcu bunt przeciwko temu, co odebrało mu jego dziecko. Zrozumieć ład świata i sens godnego życia pomaga mu podczas sennego objawienia matka (z Urszulką na ręku) mówiąc „Ludzkie rzeczy – ludzkie noś”. Ta prawda pozwala strapionemu ojcu odkryć, że cierpienie nie jest karą czy też próbą – jest elementem życia, czymś jak najbardziej ludzkim i należy je przyjmować z całą pokorą ludzkiej natury.

W następnym utworze  – II części Dziadów Adama Mickiewicza – cierpienie okazuje się podstawowym wyznacznikiem prawdziwego życia.

Obrzęd „dziadów”, który opisał w swoim utworze Mickiewicz, sięga swymi korzeniami odległych czasów pogańskich (z terenów dzisiejszej Białorusi). We wstępie do dramatu znajdujemy wytłumaczenie tego dziwnego dla nas tytułu, dowiadujemy się, że dziady „to nazwisko uroczystości obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta zwała się niegdyś ucztą kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huslar, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz)”[3].

Dziady odbywały się w kaplicach cmentarnych lub gdzieś w pobliżu cmentarzy. Zapalając garść kądzieli, Guślarz przywoływał duchy. W Dziadach jako pierwsze przybyły duchy lekkie, czyli te, które na ziemi, niczym ta spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”. Grupę tę reprezentują duchy dwójki dzieci – Józia i Rózi, które pojawiają się pod sklepieniem kaplicy w postaci aniołków. Ich dziecięce dusze błąkają się, nie mogąc trafić do nieba. Dlaczego? Czy jest ktoś bardziej czysty i niewinny niż dziecko? Czy brak grzechu nie jest wystarczającym biletem wstępu przed oblicze Boga? Nie jest.

Bo w życiu trzeba odczuć jego trudy, ból i cierpienie. Trzeba podjąć wyzwanie, jakim jest dorosłość. Najłatwiej jest pozostać małym chłopcem i małą dziewczynką – nigdy nie wyjść spod klosza. Dzieci te za życia nie zaznały w ogóle smutku i goryczy,   i z tego powodu teraz są nieszczęśliwe. Zamiast pełnej szczęśliwości w niebie muszą  błąkać się po jego przedsionkach.

Ludowa mądrość staje się kolejnym argumentem potwierdzającym tezę, że istotą życia ludzkiego jest  właśnie cierpienie. Pomóc duszom błąkającym się po zaświatach może jedynie ziarno goryczy – symbol cierpienia, doświadczenia prawdziwego, pełnego życia.

Żal, tęsknota, rozpacz to uczucia towarzyszące także innemu cierpieniu. Literatura polska, zwłaszcza okresu romantyzmu, wykreowała postać wygnańca, pielgrzyma pozbawionego ojczyzny. Charakterystyczne jest to, że bohaterowie tych utworów mają wiele wspólnego z samymi autorami. Mickiewicz czy  Słowacki to poeci, których twórczość jest odzwierciedleniem autentycznych przeżyć.

Tęsknota pielgrzyma to jedna z emocji towarzyszących cierpieniu. W hymnie „Smutno mi, Boże” J. Słowackiego ból spowodowany emigracją sprawia, że najpiękniejsze obrazy boskiego dzieła (zachód słońca, tęcza blasków) budzą jedynie gorycz wygnania, wzmacniają tęsknotę do kraju, który jest utracony na zawsze.  Żadne piękno nie jest w stanie wynagrodzić cierpienia spowodowanego utratą ojczyzny.  Tragedia wygnania to częsty obraz w polskiej literaturze – obraz, którego ładunek emocjonalny podkreśla, że cierpienie może burzyć cały sens ludzkiego życia.

Nie trzeba jednak wygnania, by odkryć, że cierpienie jest dominującym doświadczeniem życia, a jak twierdzą filozofowie[4] jest wręcz podstawowym wyznacznikiem egzystencji.

W literaturze współczesnej, w opowiadaniach Tadeusza Borowskiego cierpienie staje się podstawowym mechanizmem złamania człowieka. W tym przypadku okazało się, że cierpienie nie umacnia człowieka, a wręcz przeciwnie – staje się narzędziem jego upodlenia i pozbawienia człowieczeństwa. Ten rodzaj cierpienia przygotował człowiek drugiemu człowiekowi[5].

Wojna, to jeden z najbardziej destrukcyjnych sposobów zadawania cierpienia. Cierpią wtedy wszyscy – ci, którzy umierają, ci, którzy muszą zabijać i ci, którzy to wszystko widzą. Najtragiczniejszym sposobem zadawania ludziom bólu fizycznego i psychicznego były obozy koncentracyjne. Pobyt w zamknięciu, głód, strach, zimno i wyczerpująca praca spowodowały, że człowiek przestał być dziedzicem kultury europejskiej, nosicielem takich wartości jak dobro, współczucie, solidarność.

W opowiadaniu „Proszę państwa do gazu” szokuje opis matki, która wyrzeka się własnego dziecka, ponieważ wie, że jeśli przyzna się do niego, zginie.

„Kobieto, weźże to dziecko na ręce!

Panie, panie, to nie moje dziecko, to nie moje! — krzyczy histerycznie kobieta i ucieka, zakrywając rękoma twarz. Chce skryć się, chce zdążyć między tamte, które nie pojadą autem, które pójdą pieszo, które będą żyć. Jest młoda, zdrowa, ładna, chce żyć. Ale dziecko biegnie za nią, skarżąc się na cały głos:

– Mamo, mamo, nie uciekaj!

– To nie moje, nie moje, nie!…”

W opowiadaniu „U nas w Auschwitzu” Żyd pracujący „przy kominie” walczy o  swoje życie i tak bardzo się boi esesmana, że każe swojemu ojcu iść do komory gazowej, okłamując go: „Idź ojciec, wykąp się”. Nadzieja na przetrwanie powoduje że syn tak postępuje wobec własnego ojca.

Pobyt w obozach oznacza dla więźniów przede wszystkim cierpienie fizyczne i ból, ale stają się one jednocześnie źródłem cierpienia duchowego i emocjonalnego. Słusznie Borowski stwierdził, że nikt, kto przetrwał obozy nie może mówić o zachowaniu pełni człowieczeństwa. Człowiek poddany terrorowi ma świadomość, że niemożliwy jest powrót do pozaobozowej rzeczywistości, świata, w którym panują normy i prawa, wartości i idee. Doświadczenie cierpienia to jednocześnie doświadczenie upodlenia, upadku człowieczeństwa, które nie wytrzymuje próby.

Ludziom, którzy przeżyli holokaust daleko do Hioba, którego cierpienie umocniło w wierze czy zrozumienia, że cierpienie może nadać sens ludzkiemu życiu, jak to widać w II cz. „Dziadów”. W kontekście koszmarnych przeżyć obozowych cierpienie staje się wyłącznie mechanizmem degradacji osobowości, odejścia od wszystkiego, co ludzkie i szlachetne.

Wszystkie powyższe przykłady to jedynie niewielka cząstka z olbrzymiego morza ludzkiego cierpienia zawartego w literaturze.

Podsumowując literackie rozważania o cierpieniu trzeba zaznaczyć, że towarzyszy ono człowiekowi od początku jego istnienia i zawsze pobudza do refleksji.  Dowodzi tego fakt, że najstarsze przekazy dotyczące ludzkich przeżyć i doznań podejmują problem cierpienia. Staje się ono wyznacznikiem tego, co ludzkie. W Raju Adam i Ewa nie znali bólu. Życie po wygnaniu to przede wszystkim cierpienie. Ta ułomność człowieka, odczuwanie bólu, czyni go, przewrotnie, istotą „żywą”, to jest taką, która przy całej swej niedoskonałości jest nam bliska, choć nie jest łatwo zaakceptować doświadczenie cierpienia.

Boimy się bólu i własnej słabości, a jednocześnie to ono potrafi otworzyć człowiekowi oczy na niedostrzegane wcześniej problemy i krzywdę drugiego człowieka. Wszyscy szukamy drogi do szczęścia. Oszukujemy sami siebie, gdyż cierpienia nie możemy się wyrzec i uniknąć. Jest treścią naszego życia. Człowiek nie potrafi nie odczuwać bólu, tego nie nauczy go żadna filozofia.

Gdy człowieka spotyka nieszczęście, przychodzi czas na refleksje. Uświadamia sobie własną słabość, kruchość istnienia, pozorność pewnych wartości. Pyta też – dlaczego? Dlaczego to mnie spotkało? Czym zawiniłem?

To są pytania, na które trudno znaleźć odpowiedzi.

Wnioski:

  1. Trud i ból jest nierozerwalnie związany z życiem ludzkim i nikt od niego nie jest wolny.
  2. Cierpienie ma wiele wymiarów. Jednym z tych wymiarów jest samotność.
  3. Każde cierpienie pozostawia ślad w ludzkim sercu skłania do refleksji nad własnym życiem i postępowaniem.
  4. Cierpienie zawsze rodziło i będzie rodzić dramatyczne pytania, wątpliwości, tragedie.
  5. Mówimy, że cierpienie nabiera sensu dopiero w perspektywie Krzyża. Łatwo powiedzieć, a trudno słabemu człowiekowi z cierpieniem żyć.

Autor: Łukasz

[1] Archetyp (z gr. arche – „początek, typos – „typ”) – oznacza uniwersalny, wspólny ludziom z różnych epok i narodów wzorzec myślenia, postrzegania, przeżywania i działania w pewnych typowych sytuacjach.

[2] Cykl 19 utworów lamentacyjnych numerowanych cyframi rzymskimi. Poprzedził je dedykacją: „Urszuli Kochanowskiej, wdzięcznej, ucieszonej, niepospolitej dziecinie…”, zakończył zaś utworem Epitafium Hannie Kochanowskiej.

[3] Wstęp do Dziadów.

[4] Artur Schopenhauer ( 1788 -1860 ) filozof niemiecki, przedstawiciel pesymizmu w filozofii.

[5] Zofia Nałkowska swoje Medaliony opatrzyła mottem „Ludzie ludziom zgotowali ten los”.