Biografia jako klucz do odczytania twórczości pisarza

Biografia jako klucz do odczytania twórczości pisarza

 Według Współczesnego słownika języka polskiego biografia to utwór dokumentalny lub zbeletryzowany, którego treścią jest życie lub działalność jakiejś osoby. Wiadomo również, że biografie twórców – pisarzy i poetów stanowią tworzywo dzieł literackich. Przykładem mogą być dzienniki, pamiętniki i powieści autobiograficzne.

W literaturze mamy wiele utworów, których głębsze zrozumienie jest możliwe dzięki temu, że znamy fakty z życia autora. Życie każdego człowieka naznaczone jest miejscem, czasem i obecnością innych ludzi, a wszystko to ma ogromny wpływ ma to – kim jesteśmy, dlatego biografia autora nie pozostaje bez wpływu na jego twórczość.

Śledząc ślady (znaki) biografii w dziełach literackich – jako klucz wybrałem epoki i według nich pragnę przedstawić twórców i ich dzieła.

Jednym z tekstów literatury, który w dość istotny sposób wiąże się z biografią autora  są Treny[1] Jana Kochanowskiego. Te niezwykłe  utwory o charakterze lamentacyjnym, powstały w wyniku tragedii osobistej autora – śmierci ukochanej córki – Urszulki[2].

Tren (inaczej płacz żałobny) to gatunek poezji wyrażający żal po utracie kogoś, rozpamiętujący myśli i czyny zmarłego, chwalący jego zalety i zasługi. W starożytności treny pisano, by uczcić osoby wybitne – wodzów, królów lub bohaterów. Kochanowski odstąpił od tej zasady, poświęcając swój cykl dwuipółletniej córeczce. Pragnął uczynić małą dziewczynkę kimś ważnym, godnym literackiego wizerunku. Nazwał córeczkę „Safą słowieńską” od imienia słynnej poetki starożytnej Grecji, widział w niej bowiem swoją następczynię, dostrzegł w niej zapowiedź przyszłego talentu poetyckiego.

Jednak nie tylko Urszulka jest bohaterką cyklu, jest nim również cierpiący ojciec, poeta, który w kolejnych trenach przyjmuje rozmaite role. Jest mędrcem oczytanym w dziełach greckich i rzymskich filozofów, ale także bezradnym, zrozpaczonym ojcem. Jako poeta występuje w trenach I, II i XV, jako ojciec w trenach III-VII, jako mędrzec w trenach IX, X, XI i XVI, jako człowiek wobec Boga w trenach XVII-XVIII, jako śniący człowiek w trenie XIX. Śmierć dziecka powoduje zwątpienie we wszystko, w co do tej pory ojciec wierzył,  dla którego utrata ukochanej Urszulki jest utratą części własnej duszy, braku spokoju i pociechy. Rozpacz i nieukojony ból  powodują u podmiotu lirycznego zwątpienie w ład świata, w końcu bunt przeciwko temu, co odebrało mu jego dziecko.

Przykładem twórcy, w którym można dostrzec związek życia z twórczością jest Adam Mickiewicz. Jego Sonety krymskie[3]  zwykło się traktować jako pamiętnik liryczny poety – pielgrzyma, który wędrując po pełnym egzotyki i niepowtarzalnej urody Krymie, doznaje przy tym całej gamy uniesień – od zachwytu nad pięknem natury po niewygasłą nostalgię za ojczystym krajobrazem „pagórków leśnych i łąk zielonych”[4]. Autentyzm łączy się tu jednak ze zmyśleniem, a fikcja literacka dramatyzuje pejzaż, bo poeta jak większość romantyków interesował się tematyką Wschodu.

Badacze biografii Mickiewicza spierają się o szczegóły jego krymskich podróży. Prawdopodobnie Mickiewicz odbył dwie lub trzy wyprawy. O ostatniej, mającej miejsce jesienią 1825 roku, wiadomo najwięcej. Poeta popłynął na Krym w towarzystwie między innymi Jana Witta („trzymał główny ster policji w guberniach południowych”), Karoliny Sobańskiej (konfidentki carskiej policji), i Henryka Rzewuskiego (brata Sobańskiej), co uznano wówczas, nie bez racji, za „złe towarzystwo”. Trasa wycieczki nie jest dokładnie znana. Prawdopodobnie Mickiewicz rzeczywiście odwiedził miejsca opisane w Sonetach ( Kozłów, Bakczysaraj, Bajdary, Czufut-Kale, Ałusztę). Z dokumentów wynika, iż poeta był także w Sewastopolu, Symferopolu oraz w okolicach Ajudahu.

Szczególną uwagę chciałbym zwrócić na sonet Pielgrzym, XIV z całego cyklu krymskiego. Już w pierwszym wersie utworu możemy przekonać się, że autor utożsamia się z podmiotem lirycznym. Pozwala to na wysunięcie wniosków, iż sonet jest odzwierciedleniem osobistych uczuć i przeżyć Adama Mickiewicza. Mamy do czynienia z bohaterem przepełnionym ogromną tęsknotą i skazanym na samotność. Podmiot liryczny jest poniekąd turystą z przymusu. Wiemy, że Mickiewicz także nie był pielgrzymem z własnej woli, bo to okoliczności polityczne zmusiły go do opuszczenia rodzinnej Litwy, do której tak bardzo tęsknił i czemu dał wyraz w swym utworze. Mimo uroków obcego kraju (urodziwych kobiet, owoców, jasnego nieba, śpiewu ptaków, pięknych roślin) jest nieszczęśliwy. Wygnany z Litwy, pozbawiony kontaktu z najbliższą osobą, podmiot liryczny we wspomnieniach – idealizuje zarówno utraconą ojczyznę, jak i kochaną kobietę. Fizycznie jest na Krymie, jego myśli i serce zostały w ojczyźnie. Więź z krajem młodości umacnia poczucie osamotnienia i świadomość obcości świata, w którym przebywa.

Wyrazem wielkiej tęsknoty poety za ojczystym krajem jest także hymn – innego twórcy  tułacza – Juliusza Słowackiego O zachodzie słońca. Komentarz odautorski zamieszczony pod tekstem wyjaśnia okoliczności powstania wiersza. Napisał go Słowacki podczas swojej podróży z Grecji do Egiptu (19 października 1836 r.). Płynął wówczas statkiem w kierunku Aleksandrii. O zmierzchu wychodził na pokład, by obserwować zachód słońca. W trakcie jednego z tak osobliwych wieczorów zobaczył na horyzoncie lecące bociany. One przypomniały mu Polskę i pogłębiły uczucie pustki i samotności. Smutny, wieczorny pejzaż wzmocnił nastrój melancholii wiecznego tułacza i emigranta, stworzył klimat do rozmowy z Bogiem o kształcie świata.

Hymn przybiera bardzo osobisty, prywatny charakter. Jego bohaterem jest przede wszystkim osoba mówiąca, która odsłania swoją duszę, Bóg natomiast jest jedynie słuchaczem. Wyznanie wygnańca, pełne nostalgii za utraconą ojczyzną przystaje do biografii samego Słowackiego, a odczytane w wierszu refleksje można uściślić przez kontekst biograficzny. Nie ulega wątpliwości, że tułacz – pielgrzym to sam autor.

Relacje zachodzące między biografią a konkretnym utworem odnajdziemy również w literaturze „okresu wojny”, która stała się w pewnym sensie swoistą kroniką losów człowieczych i specyficzną odmianą pisarstwa historycznego. Istotą tej literatury jest bowiem autentyzm przedstawianych wydarzeń, nawet jeśli zostały poddane beletryzacji. Upamiętnienie i przestroga była zapewne pierwszą intencją literatury, ale nie ogranicza się ona jedynie do tych treści.

Chciałbym  zwrócić uwagę na Opowiadania  Tadeusza  Borowskiego. Wywołały wiele emocji, nawet swoisty skandal literacki ze względu na ukształtowanie postaci – Vorarbeitera[5] Tadka. Podobieństwa biografii bohatera i autora powodowały niesłuszne utożsamienie osób. Vorarbeiter Tadek prezentuje psychikę człowieka ukształtowanego przez warunki obozu koncentracyjnego, przystosowanego do realiów kamiennego świata – ciągłej śmierci, degradacji człowieka, zniweczenia godności ludzkiej. Aby przetrwać – bohater w pewien sposób akceptuje tę rzeczywistość, zaczyna w niej funkcjonować, znajdować jak najlepsze miejsce.

Sam Borowski stwierdził, że nikt, kto przetrwał obozy nie może mówić o zachowaniu pełni człowieczeństwa. Pisarz trafił do Oświęcimia[6] w 1943 roku, po 2-miesięcznym pobycie na Pawiaku. W tym samym roku (w lutym 1943) do Auschitz wywieziono także Marię Rundo (Tuśkę), narzeczoną pisarza. W obozie Borowski pracował  w majątku na Harmenzach (opowiadanie Dzień na Harmenzach), później został sanitariuszem (flegerem), co zwiększało szanse na przeżycie, w warunkach obozowych udało mu się nawiązać kontakt z ukochaną Marią  przebywającą także w Auschwitz (później trafiła do Ravensbrück), a ich wzajemna korespondencja przyczyniła się do powstania opowiadania U nas, w Auschwitzu…”.

Opowiadania Borowskiego są okrutne w swej prawdomówności i oskarżają z pasją prowadzącą aż do samooskarżenia. Przedmiotem potępienia jest oczywiście system faszystowski, lecz głębiej – sam człowiek, zbiorowość ludzka i drzemiące w niej ciemne siły. Oświęcim i inne obozy koncentracyjne stały się próbą prawdy o człowieku i społeczeństwie. Najbardziej przerażającym stwierdzeniem jest odkrycie faktu, że można manipulować zachowaniami ludzi, złamać wszelkie normy moralne, że nie ma w naturze ludzkiej niczego stałego, a zachowanie człowieka zależy od systemu działających nań bodźców. Dla Borowskiego  powiedzieć prawdę o obozach znaczyło – zostawić znaczące oskarżenie. I w tym właśnie tkwi wartość i niezwykłość opowiadań więźnia nr 119 198, którego dramat rozpaczy zakończył się samobójczą śmiercią[7].

Przedstawiając związki biografii autorów z literaturą warto wspomnieć o książce Dymy nad Birkenau (1945) Seweryny Szmaglewskiej, które można umiejscowić między dokumentem, pamiętnikiem i powieścią. Książka zawiera ogromny materiał informacyjny.  Ich dokumentalna wartość sprawiła, że w lutym 1946 roku Międzynarodowy Trybunał w Norymberdze dołączył książkę do materiałów oskarżenia przeciw hitlerowskim oprawcom, zaś samą autorkę poprosił o złożenie zeznań.

Szmaglewska spędziła w Birkenau (Oświęcim II) lata 1942 – 1945 i jak sama napisała we wstępie „opowieść moja obejmuje tylko fragment gigantycznej machiny śmierci, jaką był Oświęcim. Zamierzam podać wyłącznie fakty, bezpośrednio zaobserwowane albo przeżyte… Nie zamierzam powiększać niczym faktów ani zmieniać ich ze względów propagandowych. Są rzeczy, których powiększać nie trzeba”[8].

Autorka przedstawia realia obozowe, złożoność życia i ludzkich postaw w nieludzkiej rzeczywistości. W narracji  nie ma miejsc, gdzie sama wysuwałaby się na plan pierwszy, jako narrator jest po prostu jedną z tysięcy więźniarek.  W opisach wydarzeń obozowych odnajdujemy pewną skrupulatność, co stanowi o wartości tej książki.  Pisarka zastosowała kilka planów opowiadania, są tu sceny mówiące o przeżyciach np. jednej tylko postaci oraz sceny gromadzące tragiczne wydarzenia dotyczące wszystkich więźniów.. Szmaglewska jest wierna faktom i zaobserwowanym obrazom. Książka Szmaglewskiej to niezwykły dokument „czasów pogardy”, utwór przesycony wątkami autobiograficznymi.

Na zakończenie chciałbym przywołać niezwykłą indywidualność pisarską – Ryszarda Kapuścińskiego (1932-2007) – podróżnika i reportera. Ze zwykłego dziennikarza,  który bywał w wielu krajach świata przywożąc stamtąd relacje o najważniejszych wydarzeniach, stał się Kapuściński kimś w rodzaju podróżnika-filozofa i nauczyciela. Spoglądał na świat z wielu płaszczyzn, z takim samym zaangażowaniem opisywał Polskę, a także państwa, które odwiedzał. Najbardziej interesowała go Afryka, którą wielokrotnie odwiedzał, a dla zdobycia materiału narażał nieraz własne życie. Niezwykłą i znakomitą książką jest Cesarz.  Jak sam tytuł wskazuje, utwór nawiązuje do konkretnej osoby, w tym wypadku do cesarza Etiopii Hajle Selassie’go. Jednak, co ciekawe, w książce sam wielki monarcha jest nieobecny – nie ma z nim wywiadów czy cytatów jego wypowiedzi. Autor prawie przez cały czas prezentuje relacje ludzi z najbliższego otoczenia cesarza, w Hebanie pokazał Afrykę u progu XXI wieku, kontynent rozdzierany wojnami, głodem, epidemiami, korupcją, a w Imperium mamy osobistą relacją z podróży, jakie Kapuściński odbył po Związku Radzieckim, „starając się dotrzeć tam, gdzie pozwoliły mu czas, siły i możliwości” – jak sam napisał.

Nie o samych książkach chciałem mówić, ale o sylwetce autora, który we wszystkich swoich reportażach – książkach  nie tylko opisuje  świat, nie jest biernym świadkiem – on stał się również czynnym uczestnikiem wydarzeń przez siebie obserwowanych.  Sam kiedyś powiedział, że bohaterem jego książek jest także on, gdyż książki przedstawiają osobę, która podróżuje, przygląda się, czyta, rozmyśla i o tym wszystkim pisze. Ryszard Kapuściński poprzez swoje utwory starał się zmieniać świat, zmieniać ludzi, którzy czytają jego reportaże, a przede wszystkim uświadamiać nam wszystkim, że to właśnie od nas zależy kształt świata, na którym żyjemy.

Przedstawione przeze mnie utwory oraz obszary biografii ich twórców, potwierdzają tezę, że biografia pisarza może być kluczem do odczytania jego twórczości.  potrafimy bowiem w utworach literackich odnaleźć wydarzenia, które stały się inspiracją do stworzenia utworu, fakty przekształcone w fikcję oraz pierwowzory postaci. W niektórych przypadkach postaci zdają się być alter ego (łac. drugie ja, bohater celowo wypowiada myśli autora)  samych twórców. Nie wolno jednak bezkrytycznie utożsamiać rzeczywistości z fikcją literacką, bo nie są ściśle współzależne.

Swoją wypowiedź chciałbym zakończyć cytatem Stanisława Lema, który w Książce Dylematy stwierdził „Ten, kto nie ma osobistego zaplecza obfitującego różnorodność przeżyć i tym samym skazany jest wyłącznie na produkty własnej, często otorbionej samotnością imaginacji, znajduje się na pozycji, z której bardzo trudno pomyślnie wystartować”[9]. Zatem każda literatura siłą rzeczy musi zawierać pierwiastki autobiografizmu.

AUTOR: Maciek

[1] Cykl 19 utworów lamentacyjnych numerowanych cyframi rzymskimi. Poprzedził je dedykacją: „Urszuli Kochanowskiej, wdzięcznej, ucieszonej, niepospolitej dziecinie…”, zakończył zaś utworem Epitafium Hannie Kochanowskiej.

[2] Wkrótce po śmierci trzydziestomiesięcznej Urszuli zmarła jej siostra Hanna.

[3] Sonety krymskie to cykl 18 utworów wydanych w 1826 roku w Moskwie, w tomie pod tytułem Sonety.

[4] Cytat z Inwokacji „Pana Tadeusza”.

[5] Vorarbeiter – pomocnik kapo.

[6] Auschwitz – miejsce, które ludzie zgotowali ludziom, największe cmentarzysko z czasów II wojny światowej, symbol jednej z największych zbrodni w dziejach ludzkości. Pochłonęło ponad milion ofiar: 960 tys. Żydów, 70-75 tys. Polaków, 21 tys. Romów, 15 tys. jeńców radzieckich, 10-15 tys. więźniów innych narodowości.

[7] Zginął 3 lipca 1951 r mając zaledwie 29 lat..

[8] S. Szmaglewska, Dymy nad Birkenau, Warszawa 1989, s. 9.

[9] Stanisław Lem, Dylematy, Warszawa 2003, str. 7. Książka dotyczy rozważań nad polityczną przyszłością świata po zamachu terrorystycznym z 11 września, nad przyczynami postępującej degradacji kultury, nad perspektywami rozwoju nowych technologii i możliwymi skutkami przełomowych odkryć w dziedzinie genetyki, stawia pytania uniwersalne i drobiazgowe, niepokojące i zaskakujące, aktualne i niemal odwieczne.