Gdybym

„Gdybym …”

Szłam mokrą, deszczową ulicą. Było mi smutno, dodatkowo z nieba  kapały krople zimnego, jesiennego deszczu. Nastrój mój pogorszył się jeszcze bardziej, kiedy zostałam dokładnie ochlapana przez przejeżdżający obok autobus i nie pozostało na mnie przysłowiowej ,,suchej nitki”.

Z kamiennym spokojem maszerowałam dalej. Wydawało się, że nic już nie jest w stanie wstrząsnąć mną, ani — tym bardziej – zdziwić! Jednak, gdy wyszłam zza zakrętu, oczom mym ukazał się straszny widok. Ujrzałam grupkę młodych ludzi, którzy znęcali się nad kimś leżącym na ziemi. Podeszłam bliżej –  na brudnym chodniku leżał obdarty mężczyzna, na którego  spadały ciosy, a gromada wrzeszczała coś i dziko uśmiechała się do świata. Tak, byli z siebie bardzo dumni. Pewnie — czuli się w końcu ważni, bo niczym innym nie potrafiliby się wyróżnić.

Krzyknęłam: – Zostawcie go, przecież to człowiek!

W odpowiedzi któryś z wyrostków cisnął kamieniem w leżącego.

– Ale śmieciarz! — wrzeszczeli, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy młodzi ludzie należą jeszcze do gatunku homo sapiens, czy też może cofnęli się w rozwoju…

Nagle zrobiło się jaśniej. Spojrzałam w górę — zza chmur wyszło słońce i uśmiechnęło się zupełnie tak, jakby się nic nie stało, odwzajemniłam  uśmiech i rozejrzałam się. Na placyku było już pusto, ale chichot dzikusów nadal dźwięczał mi w uszach. Spojrzałam w dół — na mokrym asfalcie krzepły krople krwi. Odwróciłam się, wściekła i bezsilna i zobaczyłam dzieci bawiące się spokojnie na skwerku.

– Dzieci — westchnęłam.

I od razu pomyślałam, że gdybym mogła zmienić świat, to zaczęłabym właśnie od nich. Gdybym mogła sprawić, żeby wszyscy mieli czas dla swoich dzieci, żeby wszyscy wyczulili je na piękno i poezję, żeby wychowywano je w atmosferze miłości i ciepła — nie byłoby więcej rąk ciskających kamienie.

Gdybym tylko mogła zmienić ten świat … Nie mogę, ale mogę krzyknąć. Więc krzyczę: koniec z tym! Nikt nie usłyszał. Ale gdybym jednak mogła zmienić świat, nauczyłabym także łudzi słuchać innych łudzi.

Gdybym TYLKO mogła …