Zabawa jako środek rozwoju

Dotychczas uwzględniano przede wszystkim pewne aspekty i korzyści płynące        z zabawy, które mają bezpośredni wpływ, a dla wielu rodziców i wychowawców oczywisty wpływ, na rozwój fizyczny, umysłowy i społeczny małych dzieci. Rola wychowawczyni przedszkola lub rodziców w zabawie dziecka jest w mniejszym lub większym stopniu rolą kierującą, jest to przygotowywanie określonych warunków i kierowanie rozwojem dziecka. Zabawa ma jednak dla dziecka głębsze znaczenie. Badania psychologiczne na temat rozmaitych tendencji psychicznych wykazały wielokrotnie to, co potwierdzają dane dotyczące dzieci trudnych lub niezrównoważonych, a mianowicie, że zabawa stanowi zarówno przejaw życia uczuciowego dziecka, jak i jeden ze środków do stopniowego przystosowywania przez dziecko jego wyobraźni do codziennej rzeczywistości.[1]

Małe dziecko ogarnia łatwo niepokój, jego ciągły lęk przed utratą uczucia, jakim się je darzy lub bezpieczeństwa, którym się cieszy, podobnie jak wewnętrzne lęki, wywołane intensywnością i ambiwalencją[2] jego własnych uczuć, mogą się bardzo szybko uzewnętrznić i mogą być uważane za wrogość, ucieczkę lub obie te postawy. Życzenia     i pragnienia dziecka wchodzą w konflikt z wymogami środowiska, jego wyobraźnia jest pełna obaw, gróźb i niepokojów, tym bardziej przerażających, że utajonych i niewypowiedzianych. W takim wypadku zabawa pozwala dziecku na konkretne wyrażanie urojeń jego umysłu, zabawa dziecka nie jest w istocie konstruowaniem lub ćwiczeniem, ale uzewnętrznianiem jego uczuć i dosłownie jedynym sposobem wyrażania jego myśli. Dziecko wyjaśnia niekiedy szczegółowo sytuacje, które go głęboko uderzyły lub też usiłuje rozwiązać za pomocą lalek lub pluszowych misiów problemy związane z jego stosunkami z ludźmi. W tym znaczeniu zabawa dziecka może być oczyszczeniem: „oczyszcza” ono swe własne uczucia i używa nieświadomie konkretnej metody rozwiązywania swych trudności, zrozumienia siebie samego i zrozumienia stosunków z innymi ludźmi.[3]

Oprócz okresowych konfliktów uczuciowych związanych z zaburzeniami w zachowaniu się, które normalnie towarzyszą rozwojowi, dziecko odczuwa silną potrzebę uznania, nawiązując z dorosłymi zgodne i przyjazne stosunki. Zarówno w dobrej rodzinie, jak i w dobrym przedszkolu dziecko jest zawsze uznawane przez rodziców lub wychowawczynię, niezależnie od tego, czy jest grzeczne czy niegrzeczne, zdrowe czy chore. Wie ono, że nigdy nie będzie odepchnięte.

W tym leży istotna podstawa późniejszej zdolności uznawania samego siebie, a w wyniku tego także uznawania innych ludzi, co jest jednym z podstawowych warunków zdrowia psychicznego. Nie tylko toleruje się zabawę dziecka, ale zachęca się do niej i dobrze się ją przyjmuje. Dobra matka i dobra wychowawczyni posługują się zabawą, aby zrozumieć dziecko i pomagać mu w sposób niemal intuicyjny, prawie tak samo, jak czyni to psycholog.[4] Jednakże, jeśli dziecko nie czuje się kochane, ale odpychane lub jeśli dorośli z otoczenia nie umieją ocenić siły i realności przeżyć dziecka, przejawiających się w zabawie, lub odnoszą się  niechętnie i wrogo do lęków, pragnień i zajęć dziecka, może ono bawić się coraz rzadziej,  aż w końcu stanie się niezdolne do szukania       w zabawie pomocy w rozwiązywaniu swoich trudności, a nawet niezdolne do jakiejkolwiek zabawy.[5]

Zabawa swobodna jest dla dziecka środkiem ekspresji czy to będzie proste spędzanie czasu, czy też wyrażanie najgłębszych pragnień. Uznawanie i rozumienie tego, co dziecko robi, a więc rysowania, budowania z klocków, wyczynów gimnastycznych lub kontaktów z innymi dziećmi oznacza dla niego aprobatę i uznawanie jego osoby jako takiej. Zależnie od rodzaju zabawy dziecko może uważać tę aprobatę za uznawanie go ze wszystkim, co jest w nim „dobrego”, z jego ambicją dorastania i nabywania zdolności do zrozumienia coraz szerszego zakresu spraw lub też za uznawanie go ze wszystkim, co było w nim „złego” niegdyś.

Dziecko, które bije swego misia, może odsłonić nam wszystkie złe myśli i zamiary, jakie żywi w stosunku do swego młodszego, nowonarodzo­nego braciszka. Nie potrafi ono i nie śmie wyrazić ich bezpośrednia Nie rozumiejąc czasem w pełni takiej postawy matka lub wychowaw­czyni, które są na tyle rozsądne, że przyjmą taki fakt, zaobserwują go i uspokoją dziecko, pomagając przez to dziecku wytworzyć sobie bardziej realne pojęcie „dobra” i „zła”. Taki rodzaj zabawy stanowi zresztą często dla dziecka sposób konfron­towania jego życzeń i pragnień z zasadami i reakcjami dorosłych, sposób włączania się dzięki wyobraźni w to, czego nie może ono prze­żyć w rzeczywistości. Postawa i obserwacje dorosłego mają więc dla dziecka duże znaczenie.[6]

Po upływie pierwszych lat życia dzieci coraz, rzadziej bawią się same. Przejawiają one coraz silniejszą tendencję do zabawy obok innych dzieci lub wspólnie z nimi, a zabawa zbiorowa stanowi dla nich dzielenie z innymi życia w czystej wyobraźni wraz          z prawdami, jakie ona w sobie zawiera, tajemnicze prawdy w taki sposób przetworzone występują więc w swej prawdziwej perspektywie i dzieci stają się dla siebie nawzajem istotami realnymi. Pomagają sobie wzajemnie, podejmując wysiłki w celu zrozumienia otaczających je z zewnątrz rzeczy oraz własnych przeżyć.

Niewątpliwie ta asymilacyjna funkcja zabawy jest najważniejsza, jeśli rozpatruje się ją z punktu widzenia działania konstruktywnego i zapobiegawczego, które zmierza do zapewnienia dziecku normalnego rozwoju uczuciowego. Wymaga ona środowiska      o bogatych i różnorodnych możliwościach, dającego dziecku wiele przestrzeni, przedmiotów i materiału (ale zabawki skomplikowane są zbędne, a nawet niepożądane). Poza tym, ponieważ zabawa narzucona staje się pracą, trzeba od czasu do czasu przywracać atmosferę swobody, dorosły nie wtrąca się wówczas do dziecka lub też ogranicza się jedynie do uwag wyjaśniających lub regulujących bieg zabawy. Niektórzy dorośli, rodzice lub wychowawcy, uważają, że nie należy pozwalać dziecku na swobodną zabawę. Być może nie udało im się nawiązać kontaktu z dzieckiem, obawiali się, żeby dzieci się nie pobrudziły, lub wreszcie uważali zabawę za stratę czasu i woleli, żeby ich dzieci np. pracowały i uczyły się. Należy zatem nalegać koniecznie na to, aby wszystkie dzieci, a nie tylko przedszkolaki, miały czas i przestrzeń do swobodnej zabawy. Ponieważ w wielu domach, przedszkolach i szkołach przestrzeń ta jest bardzo ograniczona, należy przeznaczyć do zabawy choćby mały kącik i pozostawić dziecku dużo czasu.[7]

[1] Przetacznik-Gierowska M., Makiełło-Jarża G., Psychologia rozwojowa i wychowawcza wieku dziecięcego, WSiP, Warszawa 1992, s. 88.

[2]  Jednoczesne przeżywanie przeciwstawnych uczuć i pragnień w stosunku do tych samych osób, przedmiotów lub sytuacji – Słownik języka polskiego PWN 1979, s. 42.

[3]  I. Preis, Zabawa w wychowaniu [w:] Życie Szkoły, nr 8, 2001, s. 485.

[4]   W. Okoń, Zabawa a rzeczywistość, Warszawa 1987, s. 29.

[5]  Tamże, s. 33.

[6] W.D. Wall, Wychowanie i zdrowie psychiczne, Warszawa 1979, s. 74.

[7] M. Przetacznik-Gierowska, Zabawa w świetle współczesnej psychologii [w:] Wychowanie w przedszkolu, nr 9, 1990, s. 451.

Wiktoria S.