Płyń sobie, Marzanno…

Zwyczaj topienia marzanny  pochodzi z mitologii słowiańskiej. Nazywano ją kiedyś także Moreną, Morą, Moraną i  w czasach pogańskich kojarzono  z zimą i śmiercią. Palono ją lub topiono chcąc przegonić zimę, a powitać piękną i urodzajną wiosnę. Kiedyś kościół (XV wiek) próbował  zakazać  tych praktyk, proponując tworzenie kukły Judasza i zrzucanie jej z kościoła. Zwyczaj się nie przyjął, a dzisiaj „topienie marzanny” to ulubiona zabawa najmłodszych. Spacerując nad Silnicą wypatrzyliśmy 2 utopione marzanny, które niestety nie popłynęły zbyt chętnie do morza.   Mamy też wierszyk ….

Marzanna, zimowa panna,

w słomianej sukience rozpostarła ręce.

W lęku drżąca cała, topić się nie chciała.

Z rozwichrzonym włosem, ognie ją poniosą.

Niechaj śnieg i mrozy wiośnie się ukorzą i porą radosną

zawitaj nam wiosno!