Czy dobro może istnieć bez zła? Rozważ problem, odwołując się do bajki Michela Piquemala oraz innego tekstu kultury

Zło i dobro to sprzeczność różnorako postrzegana zarówno w literaturze, sztuce czy życiu. Zło ma się doskonale,  widać go na każdym kroku, a i z dobrem spotykamy się bardzo często. Gdzie bowiem są ludzie tam jest  dobro i zło, bo są one elementem natury człowieka.

Warto wspomnieć, że ludzie są różni, nikt nie jest biały czy czarny, jesteśmy „w kratkę”, a nasze postępowanie uwarunkowane jest najczęściej sytuacją, w której się znaleźliśmy. Bywamy szlachetni, odważni, pomocni, ale zdarzają się nam sytuacje, kiedy nasze postępowanie  budzi niesmak, nieraz pogardę, czasem strach i przerażenie.

Jako pierwszy argument na istnienie dobra i zła chciałabym przedstawić  Biblię (jeden z najstarszych zapisów myśli ludzkiej), która podejmuje tę problematykę.  Mamy więc Szatana, który kusi Ewę,  drzewo wiadomości dobra i zła, w biblijnym raju,  faryzeuszy, pozornie religijnych i pobożnych, w istocie fałszywych i nietolerancyjnych, ale mamy też Boga, który kocha, uzdrawia i nagradza. Wybór między złem i dobrem bywa naprawdę trudny, a człowiek gubi się nieraz we własnych decyzjach.

Jestem przekonana, że doskonałym przykładem współistnienia dobra i zła jest także mitologia, gdzie znaleźć możemy przykłady nawet bogów  postępujących okrutnie i źle, w przeciwieństwie do biblijnego Boga. Wystarczy wspomnieć Kronosa, który pożera własne dzieci, bo obawia się utraty władzy czy Zeusa, który skazuje Prometeusza na ogromne cierpienia[1] za to, że dał ludziom ogień. Takie przedstawianie bogów, jako istoty wyposażone w złe i dobre cechy, miało ich upodobnić do ludzi.

Teraz chciałabym się odwołać do tekstu Michela Piquemala „Dwie gałęzie drzewa”, opartego na bajce indyjskiej. Z całą pewnością utwór jest  ciekawy, choć nie zawiera, jak większość bajek, morału. Autor prawdopodobnie chce zachęcić każdego czytelnika do własnej interpretacji.

A w bajce poznajemy historię nadzwyczajnego drzewa, które wyrosło na jałowym kawałku ziemi i rodziło cudowne owoce. Niestety, nie jedzono ich, ponieważ  jedna z gałęzi rodziła zatrute owoce, a ludzie nie wiedzieli która. Sytuacja zmieniła się w czasach wielkiego głodu, kiedy to ludzie musieli dokonać wyboru. Zerwali owoce, które natychmiast odrastały, dlatego nasyceni bawili się radośnie i kpili z własnego strachu, w nocy zaś odrąbali zatrutą gałąź, co spowodowało „śmierć” drzewa.

Jak wytłumaczyć sens utworu?

Wydaje mi się, że drzewa to my,  owoce to nasze czyny, a są one tak różne, jak różni są ludzie wokół nas. Trzeba rozumieć, że samo posiadanie nic nie znaczy, dopiero umiejętność i możliwość korzystania z tego „nadzwyczajnego drzewa” ma sens i może uszczęśliwiać.

Sądzę, że przedstawione przykłady potwierdzają fakt współistnienia dobra i zła,  i jak powiedział wiele lat temu Mikołaj Gogol „Musisz popełnić zło, aby umieć czynić dobro”.

Starajmy się więc robić dobro, bądźmy otwarci na innych,  sprawiedliwi i uczciwi, uśmiechajmy się do siebie wzajemnie, a przekonamy się jak wiele „dobra” do nas wróci. Nie bójmy się też popełnianych błędów, starajmy się jedynie je naprawiać.

[J. Sz]

 

[1] Przykuty do gór Kaukazu przez dzień atakowany jest przez ptaki, które wydziobują mu wątrobę, a które w nocy odrasta.