„Powtórka”, „Otchłań”, „Mgnienie” Marcel Woźniak [trylogia o detektywie Leonie Brodzkim]

“Powtórka”
“Otchłań”
“Mgnienie”
Marcela Woźniaka czyli trylogia o detektywie Leonie Brodzkim.

Korzystając z chwilowej niedyspozycji iniemożności skupienia się na trudniejszej literaturze sięgnęłąm po tę serię toruńskiego autora. Zachęciły mnie również entuzjastyczny wpis na innym blogu czytelniczym oraz fakt, że w książkach występuje postać, której 3 książki poświęcił inny toruński autor kryminałów – Robert Małecki – dziennikarz Marek Bener. Jeśli ktoś się z tym liczy to lubimyczytać ma sporo punktów.

Pierwsza część jest zdecydowanie najsłabsza – porzucałam ją dwa razy, żeby dwa razy do niej wrócić – bo podobała mi się intryga a bardzo drażnił mne język i styl.

Mam wrażenie, że dużo bardziej autorowi idzie pisanie scen dynamicznych, gdzie coś się dzieje, jest pościg, zmiana miejsc, ktoś się siłuje fizycznie lub werbalnie, a dużo gorzej sceny spokojniejsze – opisy postaci, miejsc czy momentów. Chwilami autor uderza w zbyt udziwnione, nie wiem, poetyckie prawie opisy, które nie wiem czemu w zasadzie służą

„Ich twarze ciążyły ku ziemi, a grochy deszczu ciosały na ich obliczach iskry”
„Nowak nie należał do osób przesadnie gmerających w palecie wewnętrznych emocji”
„Biegł równo. Przed siebie. Lewa noga naprzemiennie z prawą, dekada palców ogarnięta symetrią ciała”

Jest też trochę redakcyjnych niedoróbek, np. w pierwszej części tytuł często przywoływanego obrazu należącego do córki głównego bohatera jest pisany bez cudzysłowu czy kursywy. Zawsze.

Temat jest natomiast zacny – policyjny detektyw, z gatunku kierujących się głównie własnym moralnym kompasem, nieprzesadnie młody mający swoje lepsze i gorsze chwile mierzy się z przeszłością własną i swego ojca, również policjanta. Drążąc przeszłość trudno jest odróżnić kto był po stronie dobrych a kto po stronie umoczonych i czy podejmowane kiedyś decyzje bronią się i dzisiaj. Mamy policję, milicję, prokuraturę, ojca Majbacha (za każdym razem jak to widziałam to się uśmiechałam), polityków oraz mniejszych i większych lokalnych mafiozów, których losy są ze sobą splątane. Trochę za dużo, jak dla mnie opisów postaci – czytałam te trzy części jedna za drugą i wywracałam oczami czytając o granatowej kurtce Helly Hansen Intryga jest natomiast całkiem przyzwoicie prowadzona i da się w to uwierzyć.

Podsumowując – czy warto to przeczytać? Można, jak się człowiek znieczuli trochę na język, szczególnie na początku, to wciągają nawet. Albo nie zwraca na to uwagi. W drugiej i trzeciej części jest lepiej i w sumie nawet mnie bawiły takie wstawki jak powyżej.

Pomysł na książkę przyzwoity i wziąwszy pod uwagę, że to debiut w tej kategorii – to wykonanie da radę, chociaż zdecydowanie jest się do czego przyczepić.
Trzymam kciuki za następne powieści – chętnie siegnę, chociażby po to, żeby zobaczyć jak się rozwija warsztat autora.

AB

Recenzja pochodzi od zaprzyjaźnionych fanek czytania  z Read&Breath