Robert Małecki trylogia o Marku Benerze („Najgorsze dopiero nadejdzie”, „Porzuć swój strach”, „Koszmary zasną ostatnie”)

Robert Małecki – trylogia o Marku Benerze
Najgorsze dopiero nadejdzie
Porzuć swój strach
Koszmary zasną ostatnie

Jesienią 2010 ginie ciężarna żona toruńskiego dziennikarza śledczego Marka Benera – Agata. Ginie w rozumieniu rozpływa się w powietrzu. Marek nie może się pogodzić z jej zniknięciem i poświęca wiele czasu, pieniędzy oraz wysiłku aby ją znaleźć, ale jego działania są bezskutecznie. W międzyczasie traci pracę, zakłada i prowadzi własną gazetę i pomaga ludziom znajdować bliskich, którzy zniknęli. W pierwszym tomie jest to przyjaciel, z którym nie rozmawiał od wielu lat, a który kiedyś uwiódł mu narzeczoną, w drugim córka lokalnego biznesmena, w trzecim nauczyciel i były pracownik ratusza oraz mechanik samochodowy.

Dziennikarz w swoich śledztwie opiera się głównie na swojej intuicji, znajomościach i umiejętności dedukcji. W działaniach pomagają mu pracownicy redakcji – fotoreporter Radek Rak i dziennikarka Aldona Terlecka, którzy w 2 i 3 tomie prowadzą też własne, niezależne śledztwa. Wszystkie wątki okazują się być powiązane ze sobą i odsłaniają siatkę kryminalną otaczającą Toruń, której członkami są politycy, biznesmeni oraz zwykłe rodziny.

W drugiej części poruszone są wątki uzależnienia od hazardu i związanej z nim podatności na wymuszenia nie tylko uzależnionego, ale całej jego rodziny. Akcja przybiera nieoczekiwane zwroty, Marek wielokrotnie kwestionuje swoją lojalność wobec rodziny i przyjaciół, nie mając, w obliczu wypływających faktów, pojęcia komu ufać. Okazuje się, że każda prawie rodzina ma swoją tajemnicę, swój ciemny kąt w piwnicy czy szufladę w garażu, których może lepiej nie odkrywać.

Intrygę Małecki prowadzi sprawnie – ma się wrażenie, że ma wszystko przemyślane od początku. Postaci są realistycznie oddane, trochę czasu poświęca też autor na pokazanie relacji między nimi. W drugim tomie część relacji poznajemy z nagranego dziennika teścia Benera, nie podobało mi się, że nie było graficznie żadnego wprowadzenia do tego, że to dziennik Majewskiego, przez co dziwnie się to czytało. Być może zaprezentowanie tych fragmentów dziennika jako osobnych rozdziałów byłoby czytelniejsze.

W książce pojawia się epizodycznie znany z serii Marcela Woźniaka policjant Leon Brodzki.

Zakończenie mnie dosyć zaskoczyło, szczególnie, że od pierwszego tomu miałam pomysł jak to się skończy i wszystko po drodze zdawało się go potwierdzać. Ale figa z makiem.

Podsumowując – nie jest to arcydzieło gatunku, nie trzymało mnie w napięciu i oczekiwaniu, nie przykuło mnie do czytnika, tak, żebym zarywała noce. Brakowało mi zakończenia kilku wątków – np Neumanna. Ale jest to przemyślana i sprawnie napisana historia kryminalna.

Trochę brakowało mi dowcipu. Zaśmiałam się w tej książce RAZ. I nie chodzi mi to, że oczekiwałam komedii kryminalnej, ale raczej kilku miejsc, kiedy ponurą atmosferę możnaby rozładować jakąś ironią.

Każdą część można czytać osobno. Mają początek, rozwinięcie i zakończenie  ostatnio coraz rzadziej spotykane.

Gdybym miała porównać z poprzednią czytaną serią – Woźniaka, to ta jest lepsza językowo. Natomiast tamta chyba bardziej mnie wciągnęła.

Można.

AB

Recenzja pochodzi od zaprzyjaźnionych fanek czytania  z Read&Breath